Otwierając
oczy w pogodny, majowy poranek, nie mogła się spodziewać, ile ten dzień zmieni
w jej dotychczasowym życiu. Skąd mogła wiedzieć, że lada chwila z najbardziej
wielbionej dziewczyny w szkole stanie się tą znienawidzoną? Czy mogła
przewidzieć, że z dnia na dzień jej twarz zacznie zdobić okładki plotkarskich
czasopism? Że media wykreują ją na osobę, którą znienawidzi znaczna część
populacji?
Nie mogła.
Choć od
samego rana wiedziała, że ten dzień zdecydowanie nie będzie należał do udanych,
nie wiedziała, że zmieni aż tak wiele. Cyferki widniejące na ekranie telefonu
rozmywały się przed jej zaspanymi oczami, ale zdołała odczytać z nich, że
właściwie jest już spóźniona do szkoły. Żadna nowość. Leniwie wygrzebała się z
kolorowej pościeli, mrużąc oczy przed wlewającym się do przestrzennego pokoiku
słońcem. Zaczęła się zastanawiać, po co jej te cholerne żaluzje, skoro nigdy
ich nie używała?
Z dołu
dochodziły codzienne, poranne dźwięki - stukot obcasów mamy, która krzątała się
po kuchni, warczenie ekspresu do kawy i ojca komentującego niekompetencję
dziennikarza z telewizji śniadaniowej. Dzień jak co dzień. Przeklęła cicho pod
nosem, przypominając sobie o czekającej ją wieczorem kolacji z rodzicami i ich
przyjaciółmi oraz ich synem, którego jej matka najchętniej widziałaby w roli
swojego zięcia. Jeszcze go nie znała, a mimo to wiedziała, że pragnienia mamy
pozostaną wyłącznie w sferze marzeń. Skoro jej rodzicielka uważała go za
chodzący ideał, oznaczało to, że był:
a) nudny;
b) nadopiekuńczy;
c) romantykiem wyjętym żywcem z epoki Szekspira;
d) wszystkim tym jednocześnie.
Szykowanie
się do wyjścia nie zajęło jej zbyt długo. Nigdy nie zajmowało. Nie należała do
dziewcząt, które spędzają godziny przed lustrem, by ukryć wszystkie mankamenty
swojego wyglądu. Ona takich mankamentów zwyczajnie nie posiadała. Należała do
tych dziewcząt, które nawet w ciuchach po starszym bracie wyglądałyby uroczo i
olśniewająco. Mimo to, nigdy nie była zbyt pewna siebie. Uganiało się za nią
mnóstwo chłopców, ale ona tylko grzecznie ich spławiała, wciąż czekając na
swojego księcia z bajki.
Nie
wiedziała, że książę był o wiele bliżej, niż mogło jej się wydawać.
Suuperr <3!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, czekam na więcej :D
Masz mega plusa za bohaterów ;D
OdpowiedzUsuńJa bym chyba zagryzła moją rodzicielkę, gdyby starała się wybierać mi chłopaków,albo kogoś sugerowała.
Czekam na dalsze losy Emilii ;)
Prolog jest bardzo zachęcający do dalszego czytania. Zakładam, że jednak ten syn przyjaciół rodziców, przyszły zięć mamy bohaterki jednak nie okaże się taki, jak opisała nam go nasza bohaterka? ;) Jestem ciekawa również, co takiego się stało, że jej życie aż tak zostało wywrócone do góry nogami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;*
PS. Zmiana nicku po raz ostatni. Tym razem - powrót do korzeni, ten podobał mi się chyba najbardziej. :)
http://rok-w-raju.blogspot.com - zapraszam na nowy rozdział. ;)
OdpowiedzUsuń