UWAGA!

Z racji, że zależy mi tutaj na anonimowości, jestem zmuszona zmienić nick. Za wszelkie utrudnienia przepraszam. :)

26 listopada 2012

Rozdział 3.



Odkąd Emilia dowiedziała się o meczu Legii z Borussią, jakieś kilka miesięcy temu, z niecierpliwością czekała na ten dzień. Kiedy wreszcie nadszedł, doszła do wniosku, że wcale nie ma ochoty tam iść. Od czasu imprezy u Wojtka minął prawie tydzień, podczas którego ani razu nie widziała się z Mario i właściwie wcale nie chciała tego zmieniać. Cała ta sytuacja wydawała jej się być niezręczna i uznała, że najlepszym wyjściem będzie unikanie go, dopóki nie wyjedzie.
Magda leżała na łóżku przyjaciółki, usiłując przejść kolejny poziom Angry Birds na swoim telefonie. Raz po raz zerkała z dezaprobatą na przyjaciółkę.
- Przecież nie musisz z nim rozmawiać - rzuciła zniecierpliwionym tonem. Usiadła i odłożyła telefon. - Od razu po meczu możemy wrócić do domu. Poza tym, on na pewno już o wszystkim zapomniał. I o tobie też.
- Wolałabym jednak się na niego nie natknąć - odparła Łęcka, wzruszając ramionami i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom, jakby było to najbardziej pasjonujące zajęcie pod słońcem.
- Za dwa dni będziesz marudziła, że jednak mogłaś iść - ostrzegła ją blondynka. - No daj spokój, Emi. Nie po to wydałam połowę swoich oszczędności na ten cholerny bilet, żebyś teraz mówiła, że nie idziesz!

Wrodzony dar przekonywania, jaki posiadała Magdalena, wreszcie nakłonił dziewczynę do wyjścia. Mimo to Emilia wciąż była naburmuszona i nie wyglądała na przekonaną co do tej decyzji. Gdy dotarły na stadion, do meczu został jeszcze blisko kwadrans.
- No przestań się już wkurzać - Magda przewróciła oczami, kiedy zajęły swoje miejsca. - Dramatyzujesz. Ja na twoim miejscu bardziej bałabym się, że spotkam Michała. Swoją drogą, ilu masz tych adoratorów, bo już się gubię?
- Cicho bądź - mruknęła w odpowiedzi, ale zanim zdążyła cokolwiek dodać, z jej prawej strony dobiegło ją pytanie:
- Emilia?
Niechętnie odwróciła głowę w odpowiednim kierunku. Jej humor, o ile to możliwe, uległ jeszcze większemu pogorszeniu, kiedy dostrzegła, że obok niej siedziała Ania.
- Emilia, dziewczyna Mario, tak? - upewniła się narzeczona Lewandowskiego. Emilia zbladła, a Magda od razu zainteresowała się rozmową.
- Nie. To znaczy tak - odpowiedziała Emilka. - Nie, nie jestem jego dziewczyną - sprostowała wreszcie, zastanawiając się, skąd takie informacje.
- Nie? - mina Stachurskiej wyraźnie zrzedła. Widziała, że dziewczyna wzbudziła zainteresowanie w jej narzeczonym, ale dopóki myślała, że była dziewczyną Goetzego, nie była o nią zazdrosna. W końcu Robert i Mario byli przyjaciółmi, więc wydawało jej się, że mogła być spokojna. Gdy jednak Emilka wyprowadziła ją z błędu, uśmiech natychmiast znikł z jej twarzy i automatycznie zmieniła swoje nastawienie.
- Nie. Nie mam pojęcia, skąd przyszło ci to do głowy - powiedziała spokojnie, choć obecność Anki wzbudzała w niej same negatywne emocje. Chwilę później rozpoczął się mecz, który okazał się idealną wymówką, by nie kontynuować rozmowy, na którą żadna z nich nie miała ochoty. Drużyna z Dortmundu bez większych problemów wygrała z warszawską Legią 3:0. Pierwszą bramkę strzelił Mario, drugie trafienie należało do Roberta, a ostateczny wynik ustalił Marco Reus, kilkanaście sekund przed końcem meczu.
Tuż po ostatnim gwizdku sędziego Emilia zerwała się ze swojego miejsca i niecierpliwie pociągnęła przyjaciółkę za rękę.
- Idziemy! - zarządziła niemal histerycznym tonem, z niepokojem zerkając na boisko. Istniało naprawdę marne prawdopodobieństwo, że wśród takiego tłumu na trybunach zostanie dostrzeżona przez Goetzego, ale nie chciała ryzykować.
- Czekaj, czekaj! - zatrzymała ją pospiesznie Ania. - Dokąd idziecie? Mario na pewno ucieszy się, kiedy cię zobaczy… Serio, strasznie dużo o tobie mówi, dlatego myślałam, że wy… No wiesz, jesteście razem.
Jej słowa zaskoczyły Emilię. Choć podświadomie bała się spotkania z nim, nie sądziła, że o niej mówił, czy w ogóle o niej pamiętał. Korzystając z jej chwili zdumienia, zamachała w kierunku swojego narzeczonego i jego przyjaciela. Emilia uznała, że ucieczka, kiedy już ją zauważył, byłaby głupia, dlatego bezradnie z powrotem opadła na krzesło. Plan Anki był prosty. Widziała, że Emilka nie była całkowicie obojętna Mario, dlatego miała nadzieję, że im dłużej będą ze sobą przebywali, tym mniejszym zagrożeniem będzie ona dla jej związku z Robertem.
- Cześć. Nie wiedziałem, że przyjdziesz - Mario mimowolnie uśmiechnął się na jej widok i pochylił się nad nią, by ucałować ją w policzek.
- Właściwie to właśnie miałam… - zaczęła, ale chłopak zaraz jej przerwał.
- Poczekasz na mnie chwilę? Moglibyśmy pójść na kawę, czy coś… - zaproponował trochę nieśmiało. Emilia zerknęła w stronę Lewandowskiego, który przyglądał się jej z uwagą, podczas gdy Anka wciąż coś do niego trajkotała. Następnie przeniosła wzrok na Magdę.
- Przepraszam, ale nie mogę. Jestem z przyjaciółką i nie mogę jej zostawić - usprawiedliwiła się, ale Magda natychmiast zaprotestowała.
- Idź, idź. Ja i tak muszę wracać do domu - zapewniła ich i spojrzała niepewnie na Emilię. Wiedziała, że będzie się na nią wściekała przez następny tydzień.
- W takim razie pójdziemy z wami - zadecydował Robert, obejmując swoją narzeczoną. - I tak nie mieliśmy innych planów.

Niecałą godzinę później cała czwórka siedziała w jednej z niemal pustych warszawskich kawiarni. Zarówno Ania, jak i Mario wydawali się być niezadowoleni - Goetze wściekał się na przyjaciela, zupełnie nie rozumiejąc, co go napadło, natomiast przyszła pani Lewandowska jedynie utwierdzała się w swoich obawach i podejrzeniach. Robert ani trochę nie przejmował się ich humorami, zajmując się zagadywaniem Emilki. Dziewczyna jednak na wszystkie jego pytania i chęci podtrzymania rozmowy odpowiadała bardzo lakonicznie. Nie zniechęcało go to, ale niewątpliwie zaskoczyło. Sądził, że większość dziewcząt lubiących piłkę nożną oddałoby wszystko za rozmowę z piłkarzem, a ona zachowywała się, jakby rozmawiała z nim jedynie z grzeczności. W rzeczywistości Emilka była po prostu trochę skrępowana, a kiedy patrzyła na niechęć Mario i Ani, wcale nie czuła się lepiej. Była wściekła na Magdę, przez którą musiała tutaj tkwić.
- Muszę już iść - powiedziała wreszcie po kilkudziesięciu minutach, dochodząc do wniosku, że dłużej nie wytrzyma tej napiętej atmosfery. Mario wyglądał na kompletnie zrezygnowanego. - Odprowadzisz mnie? - zwróciła się do niego nieśmiało. Natychmiast się ożywił.
- Jasne - od razu poderwał się ze swojego krzesła. Pożegnali się z Anią i Robertem i opuścili kawiarnię. Emilia wyraźnie odetchnęła z ulgą, na co Goetze zareagował śmiechem. - Przepraszam. Nie wiedziałem, że będą chcieli iść z nami.
- W porządku. Po prostu źle czuję się w ich towarzystwie - wyjaśniła. - Do kiedy zostajesz w Warszawie?
- Jutro wyjeżdżam - wyraźnie posmutniał. - Ale Robert i Ania zostają. Sezon w Dortmundzie już się skończył, a za kilka tygodni zaczyna się Euro…
- Czyli znowu przyjeżdżasz?
- Tak, ale już nie do Warszawy. Do Gdańska - zerknął na nią kątem oka, ale jej reakcja na tę wiadomość była raczej obojętna. Nie to jednak martwiło go najbardziej. Nie podobał mu się fakt, że Lewandowski zostawał w Warszawie i miał pod ręką Emilię.


***


Przez całą drogę do ich warszawskiego domu Ania milczała. Na Lewandowskim nie robiło to żadnego wrażenia - przyzwyczaił się już do tego, że właściwie przez większość czasu chodziła na niego obrażona. Najczęściej wynikało to z jej chorobliwej zazdrości.
- Powiesz mi co tym razem się stało? - zapytał wreszcie, po kolejnej godzinie jej milczenia. W takich chwilach dochodził do wniosku, że ich zaręczyny były jedną wielką pomyłką.
- Nic się nie stało - odparła obojętnie.
- Skoro tak uważasz - wzruszył ramionami, wiedząc, że kiedy przestanie się tym interesować, sama mu powie.
- Po prostu chciałabym wiedzieć, co tak bardzo interesuje cię w tej dziewczynie - powiedziała poirytowanym tonem, prześwietlając go spojrzeniem. Właściwie to pytanie wcale go nie zaskoczyło. Przyzwyczaił się już do jej scen zazdrości, z reguły zupełnie bezpodstawnych.
- W której? - opadł na miękką kanapę.
- Ach, świetnie, więc jest ich jeszcze więcej? - prychnęła.
- Naprawdę nie wiem o co ci chodzi…
- O Emilię - oznajmiła mu wreszcie. - Nie chcę, żebyś się z nią widywał. Mario na pewno się ze mną zgodzi.
- Myślę, że Mario ufa mi bardziej niż ty. Chociaż to dziwne, nie sądzisz? - uśmiechnął się kpiąco. - Nie możesz mi niczego zabraniać. To ty masz z tym problem, nie ja.
- Mam rozumieć, że nie przestaniesz się z nią widywać?
- Nie będę jej celowo unikał - sprostował krótko.
- Chyba nigdy się nie dogadamy - zauważyła wreszcie ze zrezygnowaniem. Choć za każdym razem kończyło się tak samo, miała nadzieję, że teraz będzie inaczej. Usiłując powstrzymać łzy cisnące jej się do oczu, zsunęła z palca pierścionek i położyła go na stoliku.


***


Emilia wędrowała przed siebie, bez żadnego konkretnego celu. Był piątkowy wieczór, a więc na warszawskich ulicach tętniło życie. Zewsząd dobiegały ją wesołe rozmowy i głośna muzyka, ale zupełnie nie zwracała na to uwagi, pochłonięta myślami. Wszystko, co ostatnimi dniami działo się w jej życiu, przypominało jeden z tych przesłodzonych amerykańskich filmów, jednak zupełnie jej to nie przeszkadzało. Czuła się, jakby śniła najpiękniejszy sen w swoim życiu. Gdyby już wtedy wiedziała, jaką cenę przyjdzie jej za to wszystko zapłacić, chciałaby obudzić się jak najszybciej.
Postanowiła wrócić do domu. Obróciła się zamaszyście i wpadła na kogoś z impetem, co skutecznie wyrwało ją z zamyślenia.
- Przepraszam - rzuciła automatycznie, łapiąc równowagę. Kiedy jej się to udało, spojrzała na swoją „ofiarę”. Ku jej zaskoczeniu, był to Robert. Początkowo poczuła się zmieszana, ale zaraz jej uwagę przykuło coś innego. Piłkarz wyglądał na przygnębionego.
- Nic się nie stało.
- Wszystko w porządku? - zapytała, zanim zdążyła ugryźć się w język.
- Nie - odparł bez ogródek. Emilka spojrzała na niego z lekkim niepokojem, zastanawiając się, czy powinna dalej drążyć temat. Zanim jednak zdążyła podjąć decyzję, kontynuował: - Anka się wyprowadziła.
Kompletnie rozbroił ją swoją szczerością. Właściwie nie znali się prawie wcale, więc była naprawdę zaskoczona tym, że mówił jej takie rzeczy. Z drugiej strony - przecież jutro rano będzie o tym wiedział cały świat. Nie do końca wiedziała, jak powinna zareagować.
- Przykro mi - powiedziała wreszcie po chwili milczenia. - Mogę ci jakoś pomóc? - zapytała, choć wiedziała, że nie mogła.
- Raczej nie - pokręcił przecząco głową. Nie zamierzał mówić jej, że właściwie to ona była powodem decyzji Ani. Wydawała mu się być bardzo wrażliwa i nie chciał wpędzać jej w poczucie winy. - Dokąd idziesz? - zmienił temat.
- Do domu.
- Odprowadzę cię - zaproponował. Emilia wyraźnie się zawahała, ale po chwili doszła do wniosku, że gdyby zostawiła go teraz całkiem samego, miałaby okropne wyrzuty sumienia. Zgodziła się.


***


Skoro poprzedni rozdział dał Wam więcej pytań niż odpowiedzi, to postanowiłam dodać coś nowego już dzisiaj ;)
Nie wiem czy to cokolwiek rozjaśnia, ale już niedługo akcja trochę ruszy i będzie ciekawiej.
Pozdrawiam :*


6 komentarzy:

  1. Dziwię się, że Ania tak po prostu zerwała z Robertem i wyprowadziła się z ich mieszkania. Myślałam, że będzie walczyła o to, aby Lewy nie miał nic wspólnego z Emilką, a tu proszę. Chociaż wydaje mi się, że może jeszcze powrócić i odegra tu rolę czarnego charakteru :). Widać, że Robert jest zainteresowany Emilką, ale nie powinien był tak jawnie tego okazywać w obecności Ani. Chociaż teraz to i tak nie ma znaczenia. Byłoby ciekawie gdyby Mario stwierdził, że również zależy mu na Łęckiej i walczyłby o nią z Robertem. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna się coś dziać... :)
    To fajnie, jednak ja wolę Mario, nie wiem czemu. :D Decyzja należy do ciebie z kim ułoży sobie życie Emila. Ale... to dopiero początek opowiadania, więc może się zdarzyć praktycznie wszystko. :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. hej, trafiłam tu przez przypadek, nadrobie w wolnej chwili, ale prosze przypominaj się. Zapraszam dos iebie

    http://rywalka.blogspot.com/2012/11/68-nie-kazdej-obietnicy-mozna-dotrzymac.html

    http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/2012/11/mecz-nr19.html#!/2012/11/mecz-nr19.html
    http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/2012/11/29.html zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli masz ochotę to zapraszam na nowość - http://gorzki-smak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Natrafiłam na ten blog przypadkowo, ale z pewnością będę tutaj częściej zaglądać. Rozdział naprawdę dobry, osobiście wolę Lewandowskiego i mam nadzieję, że Emilia i On będą mieli jakieś bliższe relacje. Anka zdziwiła mnie, myślałam, że będzie walczyć, a Ona po prostu się poddała.

    Pozdrawiam, mam nadzieję, że będziesz mnie informować o nowych rozdziałach.
    [badstuber-story.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak w poprzednim opowiadaniu Robert był moją największa miłością i to jemu goraco kibicowałam, tak tutaj mam nadzieję że między nim a Emilią do niczego jednak nie dojdzie, ze względu na moje uwielbienie do Goetze. To na swój sposób urocze, jak nie bardzo wie jak się odnaleźć w nowej dla siebie zapewne sytuacji, kiedy musi się starać o dziewczynę. Trzymam za nich mocno kciuki, a Robert... Znajdzie sobie kogoś ;D

    OdpowiedzUsuń