Odkąd Emilia dowiedziała się o meczu Legii z Borussią, jakieś
kilka miesięcy temu, z niecierpliwością czekała na ten dzień. Kiedy wreszcie
nadszedł, doszła do wniosku, że wcale nie ma ochoty tam iść. Od czasu imprezy u
Wojtka minął prawie tydzień, podczas którego ani razu nie widziała się z Mario
i właściwie wcale nie chciała tego zmieniać. Cała ta sytuacja wydawała jej się
być niezręczna i uznała, że najlepszym wyjściem będzie unikanie go, dopóki nie
wyjedzie.
Magda leżała na łóżku przyjaciółki, usiłując przejść kolejny
poziom Angry Birds na swoim telefonie. Raz po raz zerkała z dezaprobatą na
przyjaciółkę.
- Przecież nie musisz z nim rozmawiać - rzuciła zniecierpliwionym
tonem. Usiadła i odłożyła telefon. - Od razu po meczu możemy wrócić do domu.
Poza tym, on na pewno już o wszystkim zapomniał. I o tobie też.
- Wolałabym jednak się na niego nie natknąć - odparła Łęcka,
wzruszając ramionami i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom, jakby było to
najbardziej pasjonujące zajęcie pod słońcem.
- Za dwa dni będziesz marudziła, że jednak mogłaś iść - ostrzegła
ją blondynka. - No daj spokój, Emi. Nie po to wydałam połowę swoich
oszczędności na ten cholerny bilet, żebyś teraz mówiła, że nie idziesz!
Wrodzony dar przekonywania, jaki posiadała Magdalena, wreszcie
nakłonił dziewczynę do wyjścia. Mimo to Emilia wciąż była naburmuszona i nie
wyglądała na przekonaną co do tej decyzji. Gdy dotarły na stadion, do meczu
został jeszcze blisko kwadrans.
- No przestań się już wkurzać - Magda przewróciła oczami, kiedy
zajęły swoje miejsca. - Dramatyzujesz. Ja na twoim miejscu bardziej bałabym
się, że spotkam Michała. Swoją drogą, ilu masz tych adoratorów, bo już się
gubię?
- Cicho bądź - mruknęła w odpowiedzi, ale zanim zdążyła cokolwiek
dodać, z jej prawej strony dobiegło ją pytanie:
- Emilia?
Niechętnie odwróciła głowę w odpowiednim kierunku. Jej humor, o
ile to możliwe, uległ jeszcze większemu pogorszeniu, kiedy dostrzegła, że obok
niej siedziała Ania.
- Emilia, dziewczyna Mario, tak? - upewniła się narzeczona
Lewandowskiego. Emilia zbladła, a Magda od razu zainteresowała się rozmową.
- Nie. To znaczy tak - odpowiedziała Emilka. - Nie, nie jestem
jego dziewczyną - sprostowała wreszcie, zastanawiając się, skąd takie
informacje.
- Nie? - mina Stachurskiej wyraźnie zrzedła. Widziała, że
dziewczyna wzbudziła zainteresowanie w jej narzeczonym, ale dopóki myślała, że
była dziewczyną Goetzego, nie była o nią zazdrosna. W końcu Robert i Mario byli
przyjaciółmi, więc wydawało jej się, że mogła być spokojna. Gdy jednak Emilka
wyprowadziła ją z błędu, uśmiech natychmiast znikł z jej twarzy i automatycznie
zmieniła swoje nastawienie.
- Nie. Nie mam pojęcia, skąd przyszło ci to do głowy - powiedziała
spokojnie, choć obecność Anki wzbudzała w niej same negatywne emocje. Chwilę
później rozpoczął się mecz, który okazał się idealną wymówką, by nie
kontynuować rozmowy, na którą żadna z nich nie miała ochoty. Drużyna z
Dortmundu bez większych problemów wygrała z warszawską Legią 3:0. Pierwszą
bramkę strzelił Mario, drugie trafienie należało do Roberta, a ostateczny wynik
ustalił Marco Reus, kilkanaście sekund przed końcem meczu.
Tuż po ostatnim gwizdku sędziego Emilia zerwała się ze swojego
miejsca i niecierpliwie pociągnęła przyjaciółkę za rękę.
- Idziemy! - zarządziła niemal histerycznym tonem, z niepokojem
zerkając na boisko. Istniało naprawdę marne prawdopodobieństwo, że wśród
takiego tłumu na trybunach zostanie dostrzeżona przez Goetzego, ale nie chciała
ryzykować.
- Czekaj, czekaj! - zatrzymała ją pospiesznie Ania. - Dokąd
idziecie? Mario na pewno ucieszy się, kiedy cię zobaczy… Serio, strasznie dużo
o tobie mówi, dlatego myślałam, że wy… No wiesz, jesteście razem.
Jej słowa zaskoczyły Emilię. Choć podświadomie bała się spotkania
z nim, nie sądziła, że o niej mówił, czy w ogóle o niej pamiętał. Korzystając z
jej chwili zdumienia, zamachała w kierunku swojego narzeczonego i jego
przyjaciela. Emilia uznała, że ucieczka, kiedy już ją zauważył, byłaby głupia,
dlatego bezradnie z powrotem opadła na krzesło. Plan Anki był prosty. Widziała,
że Emilka nie była całkowicie obojętna Mario, dlatego miała nadzieję, że im
dłużej będą ze sobą przebywali, tym mniejszym zagrożeniem będzie ona dla jej
związku z Robertem.
- Cześć. Nie wiedziałem, że przyjdziesz - Mario mimowolnie
uśmiechnął się na jej widok i pochylił się nad nią, by ucałować ją w policzek.
- Właściwie to właśnie miałam… - zaczęła, ale chłopak zaraz jej
przerwał.
- Poczekasz na mnie chwilę? Moglibyśmy pójść na kawę, czy coś… -
zaproponował trochę nieśmiało. Emilia zerknęła w stronę Lewandowskiego, który
przyglądał się jej z uwagą, podczas gdy Anka wciąż coś do niego trajkotała.
Następnie przeniosła wzrok na Magdę.
- Przepraszam, ale nie mogę. Jestem z przyjaciółką i nie mogę jej
zostawić - usprawiedliwiła się, ale Magda natychmiast zaprotestowała.
- Idź, idź. Ja i tak muszę wracać do domu - zapewniła ich i
spojrzała niepewnie na Emilię. Wiedziała, że będzie się na nią wściekała przez
następny tydzień.
- W takim razie pójdziemy z wami - zadecydował Robert, obejmując swoją
narzeczoną. - I tak nie mieliśmy innych planów.
Niecałą godzinę później cała czwórka siedziała w jednej z niemal
pustych warszawskich kawiarni. Zarówno Ania, jak i Mario wydawali się być
niezadowoleni - Goetze wściekał się na przyjaciela, zupełnie nie rozumiejąc, co
go napadło, natomiast przyszła pani Lewandowska jedynie utwierdzała się w
swoich obawach i podejrzeniach. Robert ani trochę nie przejmował się ich
humorami, zajmując się zagadywaniem Emilki. Dziewczyna jednak na wszystkie jego
pytania i chęci podtrzymania rozmowy odpowiadała bardzo lakonicznie. Nie
zniechęcało go to, ale niewątpliwie zaskoczyło. Sądził, że większość dziewcząt
lubiących piłkę nożną oddałoby wszystko za rozmowę z piłkarzem, a ona
zachowywała się, jakby rozmawiała z nim jedynie z grzeczności. W rzeczywistości
Emilka była po prostu trochę skrępowana, a kiedy patrzyła na niechęć Mario i
Ani, wcale nie czuła się lepiej. Była wściekła na Magdę, przez którą musiała
tutaj tkwić.
- Muszę już iść - powiedziała wreszcie po kilkudziesięciu
minutach, dochodząc do wniosku, że dłużej nie wytrzyma tej napiętej atmosfery.
Mario wyglądał na kompletnie zrezygnowanego. - Odprowadzisz mnie? - zwróciła
się do niego nieśmiało. Natychmiast się ożywił.
- Jasne - od razu poderwał się ze swojego krzesła. Pożegnali się z
Anią i Robertem i opuścili kawiarnię. Emilia wyraźnie odetchnęła z ulgą, na co
Goetze zareagował śmiechem. - Przepraszam. Nie wiedziałem, że będą chcieli iść
z nami.
- W porządku. Po prostu źle czuję się w ich towarzystwie - wyjaśniła. - Do kiedy zostajesz w Warszawie?
- Jutro wyjeżdżam - wyraźnie posmutniał. - Ale Robert i Ania
zostają. Sezon w Dortmundzie już się skończył, a za kilka tygodni zaczyna się
Euro…
- Czyli znowu przyjeżdżasz?
- Tak, ale już nie do Warszawy. Do Gdańska - zerknął na nią kątem
oka, ale jej reakcja na tę wiadomość była raczej obojętna. Nie to jednak
martwiło go najbardziej. Nie podobał mu się fakt, że Lewandowski zostawał w
Warszawie i miał pod ręką Emilię.
***
Przez całą drogę do ich warszawskiego domu Ania milczała. Na
Lewandowskim nie robiło to żadnego wrażenia - przyzwyczaił się już do tego, że
właściwie przez większość czasu chodziła na niego obrażona. Najczęściej
wynikało to z jej chorobliwej zazdrości.
- Powiesz mi co tym razem się stało? - zapytał wreszcie, po
kolejnej godzinie jej milczenia. W takich chwilach dochodził do wniosku, że ich
zaręczyny były jedną wielką pomyłką.
- Nic się nie stało - odparła obojętnie.
- Skoro tak uważasz - wzruszył ramionami, wiedząc, że kiedy
przestanie się tym interesować, sama mu powie.
- Po prostu chciałabym wiedzieć, co tak bardzo interesuje cię w tej
dziewczynie - powiedziała poirytowanym tonem, prześwietlając go spojrzeniem.
Właściwie to pytanie wcale go nie zaskoczyło. Przyzwyczaił się już do jej scen
zazdrości, z reguły zupełnie bezpodstawnych.
- W której? - opadł na miękką kanapę.
- Ach, świetnie, więc jest ich jeszcze więcej? - prychnęła.
- Naprawdę nie wiem o co ci chodzi…
- O Emilię - oznajmiła mu wreszcie. - Nie chcę, żebyś się z nią
widywał. Mario na pewno się ze mną zgodzi.
- Myślę, że Mario ufa mi bardziej niż ty. Chociaż to dziwne, nie
sądzisz? - uśmiechnął się kpiąco. - Nie możesz mi niczego zabraniać. To ty masz
z tym problem, nie ja.
- Mam rozumieć, że nie przestaniesz się z nią widywać?
- Nie będę jej celowo unikał - sprostował krótko.
- Chyba nigdy się nie dogadamy - zauważyła wreszcie ze zrezygnowaniem.
Choć za każdym razem kończyło się tak samo, miała nadzieję, że teraz będzie
inaczej. Usiłując powstrzymać łzy cisnące jej się do oczu, zsunęła z palca
pierścionek i położyła go na stoliku.
***
Emilia wędrowała przed siebie, bez żadnego konkretnego celu. Był
piątkowy wieczór, a więc na warszawskich ulicach tętniło życie. Zewsząd
dobiegały ją wesołe rozmowy i głośna muzyka, ale zupełnie nie zwracała na to
uwagi, pochłonięta myślami. Wszystko, co ostatnimi dniami działo się w jej
życiu, przypominało jeden z tych przesłodzonych amerykańskich filmów, jednak
zupełnie jej to nie przeszkadzało. Czuła się, jakby śniła najpiękniejszy sen w
swoim życiu. Gdyby już wtedy wiedziała, jaką cenę przyjdzie jej za to wszystko
zapłacić, chciałaby obudzić się jak najszybciej.
Postanowiła wrócić do domu. Obróciła się zamaszyście i wpadła na kogoś z
impetem, co skutecznie wyrwało ją z zamyślenia.
- Przepraszam - rzuciła automatycznie, łapiąc równowagę. Kiedy jej się to
udało, spojrzała na swoją „ofiarę”. Ku jej zaskoczeniu, był to Robert. Początkowo
poczuła się zmieszana, ale zaraz jej uwagę przykuło coś innego. Piłkarz wyglądał
na przygnębionego.
- Nic się nie stało.
- Wszystko w porządku? - zapytała, zanim zdążyła ugryźć się w język.
- Nie - odparł bez ogródek. Emilka spojrzała na niego z lekkim
niepokojem, zastanawiając się, czy powinna dalej drążyć temat. Zanim jednak
zdążyła podjąć decyzję, kontynuował: - Anka się wyprowadziła.
Kompletnie rozbroił ją swoją szczerością. Właściwie nie znali się
prawie wcale, więc była naprawdę zaskoczona tym, że mówił jej takie rzeczy. Z drugiej
strony - przecież jutro rano będzie o tym wiedział cały świat. Nie do końca
wiedziała, jak powinna zareagować.
- Przykro mi - powiedziała wreszcie po chwili milczenia. - Mogę ci
jakoś pomóc? - zapytała, choć wiedziała, że nie mogła.
- Raczej nie - pokręcił przecząco głową. Nie zamierzał mówić jej, że
właściwie to ona była powodem decyzji Ani. Wydawała mu się być bardzo wrażliwa
i nie chciał wpędzać jej w poczucie winy. - Dokąd idziesz? - zmienił temat.
- Do domu.
- Odprowadzę cię - zaproponował. Emilia wyraźnie się zawahała, ale po chwili
doszła do wniosku, że gdyby zostawiła go teraz całkiem samego, miałaby okropne
wyrzuty sumienia. Zgodziła się.
***
Skoro poprzedni rozdział dał Wam więcej pytań niż odpowiedzi, to postanowiłam dodać coś nowego już dzisiaj ;)
Nie wiem czy to cokolwiek rozjaśnia, ale już niedługo akcja trochę ruszy i będzie ciekawiej.
Pozdrawiam :*
Dziwię się, że Ania tak po prostu zerwała z Robertem i wyprowadziła się z ich mieszkania. Myślałam, że będzie walczyła o to, aby Lewy nie miał nic wspólnego z Emilką, a tu proszę. Chociaż wydaje mi się, że może jeszcze powrócić i odegra tu rolę czarnego charakteru :). Widać, że Robert jest zainteresowany Emilką, ale nie powinien był tak jawnie tego okazywać w obecności Ani. Chociaż teraz to i tak nie ma znaczenia. Byłoby ciekawie gdyby Mario stwierdził, że również zależy mu na Łęckiej i walczyłby o nią z Robertem. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńZaczyna się coś dziać... :)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, jednak ja wolę Mario, nie wiem czemu. :D Decyzja należy do ciebie z kim ułoży sobie życie Emila. Ale... to dopiero początek opowiadania, więc może się zdarzyć praktycznie wszystko. :D
Pozdrawiam!
hej, trafiłam tu przez przypadek, nadrobie w wolnej chwili, ale prosze przypominaj się. Zapraszam dos iebie
OdpowiedzUsuńhttp://rywalka.blogspot.com/2012/11/68-nie-kazdej-obietnicy-mozna-dotrzymac.html
http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/2012/11/mecz-nr19.html#!/2012/11/mecz-nr19.html
http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/2012/11/29.html zapraszam
Jeśli masz ochotę to zapraszam na nowość - http://gorzki-smak.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNatrafiłam na ten blog przypadkowo, ale z pewnością będę tutaj częściej zaglądać. Rozdział naprawdę dobry, osobiście wolę Lewandowskiego i mam nadzieję, że Emilia i On będą mieli jakieś bliższe relacje. Anka zdziwiła mnie, myślałam, że będzie walczyć, a Ona po prostu się poddała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, mam nadzieję, że będziesz mnie informować o nowych rozdziałach.
[badstuber-story.blogspot.com]
Jak w poprzednim opowiadaniu Robert był moją największa miłością i to jemu goraco kibicowałam, tak tutaj mam nadzieję że między nim a Emilią do niczego jednak nie dojdzie, ze względu na moje uwielbienie do Goetze. To na swój sposób urocze, jak nie bardzo wie jak się odnaleźć w nowej dla siebie zapewne sytuacji, kiedy musi się starać o dziewczynę. Trzymam za nich mocno kciuki, a Robert... Znajdzie sobie kogoś ;D
OdpowiedzUsuń