UWAGA!

Z racji, że zależy mi tutaj na anonimowości, jestem zmuszona zmienić nick. Za wszelkie utrudnienia przepraszam. :)

24 listopada 2012

Rozdział 2.


- No przyznaj się. Dla którego tak się stroisz? - Magda, niewysoka blondynka o stalowoniebieskich oczach przyglądała się przyjaciółce, która od pół godziny bezskutecznie usiłowała skompletować sobie strój na dzisiejszy wieczór. - Reus? Goetze? Leitner? A może nasz boski Lewandowski? - zaczęła wymieniać kolejnych piłkarzy Borussii.
- Dla żadnego - prychnęła Emilia, ze zrezygnowaniem wyciągając z szafy kolejną sukienkę. - Przecież większość z nich, o ile nie wszyscy, mają żony, dziewczyny… No i żaden mi się nie podoba.
- Dziewczyna nie ściana, można ją przesunąć. I jakoś nie chce mi się wierzyć, że na tyle facetów żaden nie wpadł ci w oko. Sama mówiłaś, że jeden z nich musi być twoim mężem - przypomniała jej.
- To nie tyczyło się nikogo konkretnego - ucięła krótko Łęcka.
- W takim razie będę musiała bacznie się przyglądać, do którego robisz maślane oczy - roześmiała się wesoło licealistka i wstała z łóżka przyjaciółki. - Wiem, że chcesz wyglądać olśniewająco, ale czegokolwiek nie założysz, to i tak wszyscy będą cię rozbierać wzrokiem. A niektórzy może nie tylko wzrokiem…
- Magda!
- No a co, może mi powiesz, że byś się opierała? - uśmiechnęła się pobłażliwie. - Zaraz się spóźnimy, więc lepiej się pospiesz.
Emilia raz jeszcze zlustrowała wzrokiem zawartość swojej szafy. Ostatecznie zadecydowała, że nie ma ochoty na sukienki i wysokie obcasy. Poza tym, nie sądziła, by była to impreza, na której obowiązywały stroje wieczorowe.
- I jak? - obróciła się wokół własnej osi, prezentując swój image przyjaciółce.
- Dobrze, że zdecydowałaś się na balerinki - zawyrokowała blondynka. - Przynajmniej nie będziesz miała problemów z powrotem do domu, kiedy już się upijesz…


***


Bartek, wysoki blondyn o nieco dłuższych włosach i zielonych oczach, spoglądał z lekką dezaprobatą na swoją młodszą siostrę i jej przyjaciółkę. Naprawdę nie był przekonany co do tego, by zabrać je na imprezę, ale wiedział, że inaczej nie dadzą mu spokoju. Magda uśmiechnęła się pociesznie do brata.
- Spokojnie, Bartuś. Będziemy grzeczne - obiecała, ale to najwyraźniej nie przekonało studenta. Emilia zerknęła na niego kątem oka. Jego nadopiekuńczość strasznie działała jej na nerwy. Rozumiała, że martwił się o Magdę, ale nie potrafiła znieść tego, że ją również traktował, jak młodszą siostrę.
- Jasne - mruknął bez przekonania. Wątpliwość była jak najbardziej uzasadniona, bo gdy tylko weszli do mieszkania Szczęsnego, obie natychmiast zniknęły mu z oczu.

Emilia z niedowierzaniem obserwowała kolejnych mijanych piłkarzy, co chwila zwracając się do przyjaciółki z prośbą o uszczypnięcie, którą Magda ochoczo wypełniała. Była jak w letargu, dopóki nie wpadł na nią chłopak, który z niewiadomych przyczyn gonił właśnie swojego kolegę. Wydawało jej się, że runie jak długa na ziemię, ale w ostatniej chwili poczuła, jak ktoś chwyta ją w talii. Usłyszała potok szybko wypowiadanych, niemieckich słów, które zapewne miały być gorącymi przeprosinami.
- Czy on właśnie kazał cię rozstrzelać? - zapytała z niepokojem Magda, wbijając zdezorientowany wzrok w chłopaka, którym nadal obejmował Łęcką, a był nim sam Mario Goetze.
- Wreszcie zrozumiałam sens mojej nauki niemieckiego - rzuciła Emilia w kierunku przyjaciółki, po czym wyswobodziła się z objęć chłopaka.
- Wszystko w porządku? - upewnił się raz jeszcze piłkarz, nie spuszczając wzroku ze swojej „ofiary”.
- Tak, nic mi nie jest - zapewniła go, potwierdzając swoje słowa nieśmiałym uśmiechem. Czuła się potwornie speszona, a jednocześnie wiedziała, że jeśli nie podejmie żadnej rozmowy, będzie tego żałowała. Magda uśmiechnęła się triumfalnie.
- Teraz już wiem, dla kogo się stroiłaś - uśmiechnęła się do niej porozumiewawczo, po czym oddaliła się w kierunku stolika z przeróżnymi alkoholami.
- Jestem Mario - powiedział wreszcie chłopak, chociaż był pewien, że znała jego imię.
- Emilia - odparła, czując, jak pod wpływem jego uroczego uśmiechu zaczyna czuć się swobodniej.

Ania z niezadowoleniem wpatrywała się w swojego narzeczonego, który mimo tego, że był przy niej, wydawał się zupełnie nieobecny. Nie lubiła, kiedy zachowywał się w taki sposób, a ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej.
- Słuchasz mnie w ogóle? - zapytała, wyrywając go z zamyślenia. Lewandowski wreszcie odwrócił wzrok od swojego przyjaciela rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Całkiem ładną dziewczyną.
- Słucham - mruknął niecierpliwie, choć nie miał kolorowego pojęcia, o czym mówiła do niego przez ostatnie dziesięć minut. Nie chciał wdawać się z nią w dyskusję, która prawdopodobnie doprowadziłaby do kolejnej kłótni, więc pociągnął ją w stronę Mario.
- O, tu jesteście - uśmiechnął się Goetze, po czym z dumą przedstawił im swoją nową koleżankę, jakby była już co najmniej jego narzeczoną. - To jest Emilka.
Dziewczyna zaniemówiła. Niezależnie od tego, jak miło rozmawiało jej się z Mario i jak bardzo uroczy jej się wydawał, jej obiektem westchnień od dawna był właśnie Lewandowski. Choć domyślała się, że go tu spotka, poczuła się trochę zbita z tropu. Mario najwidoczniej musiał to zauważyć, bo z objął ją ramieniem i z niezadowoleniem spojrzał na przyjaciela.
- Ale właśnie mieliśmy iść - przypomniał jej. - Obiecałaś, że pokażesz mi miasto.
- Teraz? – spojrzała na niego zaskoczona. Wcale nie chciała stamtąd iść. Bezradnie powiodła wzrokiem za Robertem, który został od nich odciągnięty przez swoją narzeczoną, wyglądającą, jakby była obrażona na cały świat.
- Teraz - przytaknął. - Albo mam inny pomysł - chwycił ją za rękę i poprowadził w kierunku wyjścia. - Pokażę ci nasz hotel.

Była kompletnie oderwana od rzeczywistości, dlatego też bez żadnych oporów poszła z nim do jednego z warszawskich hoteli. Nie była już tak rozmowna, jak jeszcze kilkanaście minut temu, co wyraźnie zmartwiło piłkarza, ale wciąż usiłował podtrzymać rozmowę. Weszli do przestronnego pokoju, który Mario dzielił z dwoma kolegami, ale obecnie wszyscy byli na imprezie.
- Coś się stało? - zapytał w końcu, zupełnie nie wiedząc, czemu nagle zmieniła swoje nastawienie.
- Nie - zaprzeczyła automatycznie, przysiadając na brzegu jednego z trzech łóżek. Właściwie sama nie wiedziała, o co jej chodziło. Uświadomiła sobie tylko, jak bardzo nie lubi narzeczonej Lewandowskiego.
- To dobrze - odparł bez przekonania, siadając obok niej. Skoro uważała, że wszystko jest w porządku, nie zamierzał drążyć tematu. Przez chwilę przyglądał jej się uważnie, aż wreszcie pochylił się nad nią i, bez zbędnych ceregieli, po prostu ją pocałował. Zaskoczyło ją to tak bardzo, że nawet nie zaprotestowała. Mimo że cały przez cały wieczór wyraźnie do tego dążył, zupełnie nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Mario postanowił nie przejmować się niczym i wykorzystać chwilę jej nieogarnięcia. Z chwili na chwilę jego pocałunki stawały się coraz bardziej zdecydowane, a Emilia coraz mniej pewna.
- Przestań - powiedziała w końcu, kiedy jego dłonie zawędrowały wysoko pod jej bluzkę. Spojrzał na nią kompletnie zdezorientowany, dochodząc do wniosku, że jeszcze nigdy, a przynajmniej bardzo dawno, żadna dziewczyna go nie odtrąciła. Posłusznie jednak odsunął się, choć nie krył zaskoczenia. Zapanowała niezręczna cisza. Goetze bezskutecznie zastanawiał się nad tym, co zrobił nie tak. Emilka bez słowa podniosła się z łóżka.
- Dokąd idziesz? - zapytał od razu, wędrując za nią.
- Do domu. Trochę już późno…
- Odprowadzę cię - zaoferował natychmiast. Sam był zaskoczony swoją decyzją. W każdym innym przypadku po prostu pozwoliłby dziewczynie wyjść. Emilia w ramach przyzwolenia skinęła głową. W końcu samotne wędrowanie po warszawskich ulicach o tej porze nie wydawało się zbyt ciekawą opcją.

Niecałe pół godziny później znaleźli się pod jej domem. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że miała wrócić razem z Magdą i Bartkiem, których nawet nie poinformowała o tym, że wychodzi. Sięgnęła do kieszeni, wyciągając z niej telefon. Szesnaście nieodebranych połączeń.
- No to dobranoc - zwróciła się do Mario, zgrabnie odsuwając się w bok i tym samym uniemożliwiając mu próbę kolejnego pocałunku. Wyglądał na zawiedzionego, ale pokiwał jedynie głową.
- Dobranoc - odpowiedział. Upewnił się, że znalazła się bezpiecznie w domu i ruszył w swoją stronę.


***


Kac i ogólne zmęczenie po całonocnej imprezie zupełnie nie współgrały z porannym treningiem, jaki właśnie odbywali, lub raczej starali się odbywać, piłkarze Borussii. Najprzytomniejszy był chyba Goetze, który po odprowadzeniu Emilki nie wrócił już na imprezę.
- No i jak ci poszło? - zagadnął Lewy, siląc się na obojętny ton.
- To znaczy?
- Przecież wiesz o czym mówię. Wyszedłeś wczoraj z tą… Jak jej tam?
- Z Emilią - mruknął.
- Z Emilią. Wyszedłeś z Emilią i już nie wróciłeś - zauważył. - Więc?
- Odprowadziłem ją do domu - wzruszył ramionami.
- Tak od razu? - zdziwił się Lewandowski.
- Nie. Najpierw zaprowadziłem ją do hotelu, ale…
- Nie udało ci się zaciągnąć jej do łóżka? - roześmiał się Robert i pokręcił głową z lekkim niedowierzaniem. - Zakład, że zrobię to szybciej od ciebie?
- Nie – odparł od razu Goetze. - To nie jest dziewczyna tego typu…
- Od kiedy przejmujesz się takimi rzeczami? - przyjaciel spojrzał na niego zaskoczony, zupełnie nie rozumiejąc jego nagłej przemiany.
- Mówię poważnie. Zostaw ją w spokoju. I nie zapominaj o tym, że dopiero co się zaręczyłeś.
- Anka znowu się do mnie nie odzywa - rzucił obojętnym tonem. Najwidoczniej nie robiło to na nim większego wrażenia. - Zakochałeś się?
Zanim zdążył uzyskać odpowiedź, ku uldze Mario przerwał im trener.

4 komentarze:

  1. no no no ;d
    Całkiem ciekawe xD
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;)
    Mario ma rację - zakład o taką dziewczynę jak Emilia to głupota. Ale widać, że wpadła ona w oko Lewemy, więc będzie ciekawie. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;) [milosc-po-sasiedzku]

    OdpowiedzUsuń
  3. "Dziewczyna nie ściana, można ją przesunąć" - przypomniało mi się, jak moja koleżanka mi to powiedziała :D. Jestem ciekawa, czy Emilka będzie chciała "przesunąć" Anię, a jeśli tak, to czy jej się to uda. Nie wydaje mi się, że poszłaby z Lewym do łóżka po godzinie znajomości, no ale zobaczymy. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa, jak dalej się to potoczy... I czy Robert zaciągnie Emilię do łóżka...
    Tyle pytań, a tym rozdziałem nic nie wyjaśniłaś, tylko wprowadziłaś więcej. :)
    Pozdrawiam.
    Zapraszam: so--cold.blogpot.com

    OdpowiedzUsuń