Telefon leżący na szafce nocnej przy łóżku Emilii od kilkunastu
minut zawzięcie wibrował, jednocześnie grając jedną z piosenek Coldplay.
Dziewczyna spała jednak twardym snem i fakt, że ktoś usiłował się do niej dodzwonić,
absolutnie jej w tym nie przeszkadzał. Wreszcie uchyliła powieki i zerknęła na
wyświetlacz telefonu. Nie było nawet dziewiątej. Kto mógł budzić ją o tak
nieludzkiej porze w sobotni poranek? Oczywiście Magda.
- Nie możesz spać? - mruknęła sennie do słuchawki, ponownie
zamykając oczy.
- No wreszcie! - wykrzyknęła entuzjastycznie jej przyjaciółka. -
Myślałam, że już zaczęłaś gwiazdorzyć i o mnie zapomniałaś…
- Gwiazdorzyć? - powtórzyła za nią nieprzytomnie.
- Ach, tak. Rozumiem, że jeszcze nie włączałaś telewizora,
internetu, ani nie wpadła ci w ręce żadna gazeta?
- Możesz jaśniej? Jest rano… - jęknęła błagalnie.
- No dobrze - zlitowała się Magda. - W takim razie najjaśniej jak
się da. Jesteś na wszystkich plotkarskich portalach internetowych, na okładkach
dzisiejszych gazet i właśnie wspominali o tobie w telewizji śniadaniowej.
- Aha, super - skwitowała pobłażliwym tonem. - Przespałam aż tyle,
że jest już pierwszy kwietnia?
- Nie, mówię poważnie! Piszą o rozstaniu Roberta i Ani, teraz
wszyscy myślą, że zostawił ją dla ciebie…
Rozespanie natychmiast jej minęło. Poderwała się do pozycji
siedzącej, uważnie słuchając słów przyjaciółki. Potrzebowała chwili, by
zarejestrować wszystkie te informacje.
- Powiedz, że żartujesz… - w jej głosie pobrzmiewał niepokój.
- Gdybym chciała cię wkręcić, wymyśliłabym coś lepszego -
stwierdziła Magda. - A poza tym, skoro już wstałaś, możemy wybrać się na
zakupy.
- Chyba oszalałaś! Nigdzie nie ruszam się z domu - oznajmiła jej i
od razu wyobraziła sobie, jak Magda przewraca oczami.
- Dramatyzujesz. Będę u ciebie za kwadrans i masz być gotowa!
***
Marco Reus z niepokojem przyglądał się swojemu przyjacielowi.
Mario zdawał się być zupełnie nieobecny i wyraźnie nie mógł skoncentrować się
na treningu. Kiedy po raz kolejny nie zdołał przyjąć zwykłego podania, Reus
podszedł do niego i pokręcił z dezaprobatą głową.
- Słuchaj, Romeo – zwrócił się do niego. – Zamiast zastanawiać
się, czy to prawda czy nie i odchodzić od zmysłów, mógłbyś po prostu zadzwonić
do Emilii i ją o to zapytać. Albo zadzwonić do Lewego.
- Nie mam zamiaru - warknął w odpowiedzi Goetze. - Nie interesuje
mnie to i nie odchodzę od zmysłów.
- Właśnie widzę - roześmiał się Marco i pochylił się, by zawiązać
sznurówki.
- Po prostu nie chcę, żeby przez niego cierpiała - wyjaśnił, siląc
się na obojętny ton.
- A dlaczego od razu zakładasz, że tak będzie?
- Bo znam Roberta - parsknął Mario. - Rozstał się z Anką, ale
zaraz do niej wróci. Jak zawsze.
- Za każdym razem, kiedy się rozstawali, nie wiązał się z nikim
innym - zauważył piłkarz, wbijając w przyjaciela uważne spojrzenie. - Może tym
razem będzie inaczej. Aż tak bardzo zależy ci na tym, żeby ją przelecieć?
- To nie jest dziewczyna tego typu - odparł wyraźnie poirytowany.
- Takich dziewczyn jak ona się nie przelatuje.
- No to co się z nimi robi? - zapytał Reus, kompletnie nie
rozumiejąc postawy przyjaciela. - Chyba nie powiesz mi, że się zakochałeś?
- Głupi jesteś - mruknął w odpowiedzi chłopak, po czym skierował
się na przeciwny koniec boiska. Reus przez chwilę wpatrywał się w oddalającą
sylwetkę piłkarza, zastanawiając się, jak to możliwe, że z dnia na dzień
zmienił swoje podejście do kobiet i miłości. Zanim jednak rozwikłał tę
tajemnicę, doszedł do wniosku, że nie chce znać odpowiedzi.
***
Magda siedziała przy kuchennym stole w domu państwa Łęckich, od
niechcenia wertując jeden z kolorowych brukowców. Raz po raz ze stoickim
spokojem zerkała na siedzącą naprzeciwko niej Emilkę, która z coraz większą
konsternacją czytała rewelacje na swój temat na plotkarskich portalach
internetowych.
- Jejku, wyluzuj - powiedziała w końcu, zamykając laptopa
przyjaciółki. - Zamiast rozpaczać, ciesz się na przykład, że twoi rodzice są
teraz we Włoszech i nie będziesz musiała im się z tego tłumaczyć.
- Prędzej czy później i tak się dowiedzą - jęknęła bezradnie
Emilka.
- Spokojnie. Robert pewnie to wszystko zdementuje i za kilka dni
nikt nie będzie o tym pamiętał - Wierzbicka bezskutecznie usiłowała pocieszyć
przyjaciółkę. Zanim Emilia zaczęła kolejne lamenty, rozległ się dzwonek do
drzwi. - To na pewno paparazzi! - palnęła Magda, ale widząc jej minę,
natychmiast spoważniała. Emilia skierowała się ku drzwiom, wyraźnie zwlekając,
aż w końcu otworzyła je zamaszystym ruchem.
- No cześć, kochanie - roześmiał się Robert, który najwidoczniej w
ogóle nie podzielał jej trosk w związku z plotkami na ich temat. Właściwie
wyglądał na całkiem zadowolonego, w przeciwieństwie do poprzedniego wieczoru,
kiedy był wyraźnie załamany. Przekroczył próg i pochylił się nad nią z zamiarem
ucałowania jej w policzek, jednak dziewczyna odsunęła się.
- I ciebie to bawi?! - spojrzała na niego z oburzeniem.
- A nie powinno? - zapytał niepewnie.
- Nie. Nie obchodzi mnie, co z tym zrobisz, ale masz to wszystko
naprawić.
- Dramatyzujesz - podszedł do niej i ułożył ręce na jej ramionach.
Choć wciąż była zdenerwowana, zauważyła, że jego dotyk działał na nią kojąco.
Ta obserwacja nieco ją zaniepokoiła, więc od razu się odsunęła i obrzuciła go
chłodnym spojrzeniem.
- Hej, ja będę się już zbierać - z kuchni wyszła Magda. - Jakbyś
czegoś potrzebowała, to dzwoń - zwróciła się do przyjaciółki, uśmiechając się
pociesznie. Emilia jedynie pokiwała głową i odprowadziła przyjaciółkę wzrokiem
do wyjścia.
- Naprawdę aż tak bardzo przeszkadza ci to, co piszą w gazetach? -
zapytał Lewandowski, przyglądając się jej z rozbawieniem.
- Tak. Nie lubię kłamstwa - odparła lakonicznie, przechodząc do
salonu. Piłkarz skierował się za nią.
- W takim razie najprostszym wyjściem jest sprawienie, by nie było
to kłamstwem. Nie wygrasz z dziennikarzami.
Przez chwilę analizowała jego słowa, zastanawiając się, czy dobrze
je interpretuje. Wyglądała na lekko skonsternowaną, co nie umknęło jego uwadze.
Uśmiechnął się rozbrajająco, przez co Emilia doszła do wniosku, że natychmiast
musi usiąść. Opadła na miękką kanapę.
- Przepraszam - powiedział, siadając obok. - Nie chciałem
wprowadzić cię w zakłopotanie.
- Nie jestem zakłopotana - żachnęła się.
- Oczywiście. Nie jesteś - przytaknął, wiedząc, że lepiej zrobi,
jeśli nie będzie jej się sprzeciwiał. – Skoro nie jesteś zakłopotana, to mogę
zapytać, co robisz wieczorem?
- Jestem zajęta - odpowiedziała automatycznie. Spojrzał na nią
lekko zrezygnowany, zastanawiając się, co robił nie tak.
- A jutro? - postanowił się nie poddawać.
- Nie mam aż tak dalekosiężnych planów - westchnęła.
- Świetnie - ucieszył się. - W takim razie możemy iść na kawę,
jeśli masz ochotę.
- Na kawę? Wieczorem? - uniosła pytająco brwi.
- No to na herbatę. Albo do kina. Gdziekolwiek.
- „Gdziekolwiek” nie brzmi zbyt interesująco - uśmiechnęła się. -
Wymyśl coś ciekawego, wtedy się zastanowię.
***
Pomimo namów Marco i reszty chłopaków, Mario postanowił spędzić
ten sobotni wieczór w domu. Nie miał ochoty na żadne imprezy, ani na towarzystwo
tych wszystkich łatwo ulegających dziewcząt, które najczęściej spotykali
podczas takich wypadów. Leżał bezczynnie na łóżku, wpatrując się w wyświetlacz
swojego telefonu, na którym widniał numer i zachęcający przycisk „połącz”. Czuł
się co najmniej głupio. Jeszcze nigdy nie miał tego typu rozterek. Nie
przywiązywał się do dziewcząt, choć sam nie wiedział dlaczego. Podczas gdy
spora część jego kumpli miała już dziewczyny, narzeczone, a czasem nawet żony,
on zwyczajnie nie plątał się w żadne zobowiązania. W swoim dwudziestoletnim
życiu miał tylko jedną poważną dziewczynę. Sądził, że nie potrafiłby dotrzymać
wierności jednej kobiecie, że nie jest materiałem na idealnego chłopaka, za
jakiego mają go fanki zasypujące wyznaniami miłosnymi jego skrzynkę na
Facebooku. Do tej pory nie spotkał żadnej dziewczyny, dla której chciałby się
postarać.
A jednak coś się zmieniło. Emilia wydawała mu się inna niż
wszystkie. Było w niej coś, co go fascynowało, chociaż nie potrafił określić,
co to takiego. Wyjechał z Warszawy zaledwie kilkanaście godzin temu, a już za
nią tęsknił. Dodatkowo nakręcała go jej niedostępność – nigdy nie miał
większych problemów z tym, by przekonać do siebie jakąś dziewczynę i sprawić,
żeby mu uległa. Ilekroć myślał o tym, że Lewy mógłby się nią zwyczajnie
zabawić, jak to miał w zwyczaju, czuł się nie tyle zazdrosny, co wściekły. Nie
chciał, by ktokolwiek ją skrzywdził, choć przecież jeszcze kilka tygodni temu
sam identycznie traktował wszystkie kobiety, które spotkał na swojej drodze.
Po długiej chwili wahania nacisnął zieloną słuchawkę.
No i coraz mniej lubię Lewego, widać, ze zależny mu na jednym, żeby wygrać z Goetze, bo przecież o to mu chodzi nie? Boję się, że Emilka uwierzy w te głupie gierki i potem będzie przez niego cierpiała, więc lepiej niech (super) Mario wkroczy do akcji i o nią walczy, bo ślepy by zauważył, że nie jest mu obojętna.
OdpowiedzUsuńHm... Lewandowski nie kojarzy mi się z przyjemną, pozytywną osobą w tym opowiadaniu, z resztą w realu też nie. ;)
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć? "Mario zrób wszystko, aby Emilia spojrzała na ciebie z innej strony, lepszej, żeby przekonała się do ciebie."
Pozdrawiam!
Zapraszam na pierwszy rozdział na: so--cold.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Hm.. Szczerze powiedziawszy nie lubię ani Lewego ani Mario, ale z dwojga złego jestem za Naszym rodakiem. Co jak co... ale Mario mnie zaczął irytować odkąd przez Niego biedny Badsuber będzie pauzować przez 5 miesięcy.
OdpowiedzUsuńDobra, nieistotne.
Rozdział naprawdę dobry. Sądzę, że ani Robert ani Mario nie mają już ochoty zabawić się Emilią. Ta dziewczyna jest dla nich obu kimś więcej. Ciekawe, który wygra.
Pozdrawiam, czekam na nowy.
[badstuber-story.blogspot.com]
zapraszam na nowość na www.gorzki-smak.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOj widać, że nasz Mario chyba faktycznie troszeczkę wpadł, skoro twierdzi, że nie ma ochoty na żadne inne panienki, wciąż myśli o naszej bohaterce, uważa że jest inna niż wszystkie i nie myśli o niej wyłącznie w kategoriach zaliczenia. Dodatkowo, najbardziej martwi go, żeby nikt jej nie skrzywdził, bo już kompletnie świadczy o tym, że wpadł. :-DD Mam jednak nadzieję, że co do Lewego się myli i napastnik nie skrzywdzi dziewczyny, tak jak zakłada Goetze.
OdpowiedzUsuń[http://rok-w-raju.blogspot.com]