UWAGA!

Z racji, że zależy mi tutaj na anonimowości, jestem zmuszona zmienić nick. Za wszelkie utrudnienia przepraszam. :)

3 grudnia 2012

Rozdział 4.




Telefon leżący na szafce nocnej przy łóżku Emilii od kilkunastu minut zawzięcie wibrował, jednocześnie grając jedną z piosenek Coldplay. Dziewczyna spała jednak twardym snem i fakt, że ktoś usiłował się do niej dodzwonić, absolutnie jej w tym nie przeszkadzał. Wreszcie uchyliła powieki i zerknęła na wyświetlacz telefonu. Nie było nawet dziewiątej. Kto mógł budzić ją o tak nieludzkiej porze w sobotni poranek? Oczywiście Magda.
- Nie możesz spać? - mruknęła sennie do słuchawki, ponownie zamykając oczy.
- No wreszcie! - wykrzyknęła entuzjastycznie jej przyjaciółka. - Myślałam, że już zaczęłaś gwiazdorzyć i o mnie zapomniałaś…
- Gwiazdorzyć? - powtórzyła za nią nieprzytomnie.
- Ach, tak. Rozumiem, że jeszcze nie włączałaś telewizora, internetu, ani nie wpadła ci w ręce żadna gazeta?
- Możesz jaśniej? Jest rano… - jęknęła błagalnie.
- No dobrze - zlitowała się Magda. - W takim razie najjaśniej jak się da. Jesteś na wszystkich plotkarskich portalach internetowych, na okładkach dzisiejszych gazet i właśnie wspominali o tobie w telewizji śniadaniowej.
- Aha, super - skwitowała pobłażliwym tonem. - Przespałam aż tyle, że jest już pierwszy kwietnia?
- Nie, mówię poważnie! Piszą o rozstaniu Roberta i Ani, teraz wszyscy myślą, że zostawił ją dla ciebie…
Rozespanie natychmiast jej minęło. Poderwała się do pozycji siedzącej, uważnie słuchając słów przyjaciółki. Potrzebowała chwili, by zarejestrować wszystkie te informacje.
- Powiedz, że żartujesz… - w jej głosie pobrzmiewał niepokój.
- Gdybym chciała cię wkręcić, wymyśliłabym coś lepszego - stwierdziła Magda. - A poza tym, skoro już wstałaś, możemy wybrać się na zakupy.
- Chyba oszalałaś! Nigdzie nie ruszam się z domu - oznajmiła jej i od razu wyobraziła sobie, jak Magda przewraca oczami.
- Dramatyzujesz. Będę u ciebie za kwadrans i masz być gotowa!


***


Marco Reus z niepokojem przyglądał się swojemu przyjacielowi. Mario zdawał się być zupełnie nieobecny i wyraźnie nie mógł skoncentrować się na treningu. Kiedy po raz kolejny nie zdołał przyjąć zwykłego podania, Reus podszedł do niego i pokręcił z dezaprobatą głową.
- Słuchaj, Romeo – zwrócił się do niego. – Zamiast zastanawiać się, czy to prawda czy nie i odchodzić od zmysłów, mógłbyś po prostu zadzwonić do Emilii i ją o to zapytać. Albo zadzwonić do Lewego.
- Nie mam zamiaru - warknął w odpowiedzi Goetze. - Nie interesuje mnie to i nie odchodzę od zmysłów.
- Właśnie widzę - roześmiał się Marco i pochylił się, by zawiązać sznurówki.
- Po prostu nie chcę, żeby przez niego cierpiała - wyjaśnił, siląc się na obojętny ton.
- A dlaczego od razu zakładasz, że tak będzie?
- Bo znam Roberta - parsknął Mario. - Rozstał się z Anką, ale zaraz do niej wróci. Jak zawsze.
- Za każdym razem, kiedy się rozstawali, nie wiązał się z nikim innym - zauważył piłkarz, wbijając w przyjaciela uważne spojrzenie. - Może tym razem będzie inaczej. Aż tak bardzo zależy ci na tym, żeby ją przelecieć?
- To nie jest dziewczyna tego typu - odparł wyraźnie poirytowany. - Takich dziewczyn jak ona się nie przelatuje.
- No to co się z nimi robi? - zapytał Reus, kompletnie nie rozumiejąc postawy przyjaciela. - Chyba nie powiesz mi, że się zakochałeś?
- Głupi jesteś - mruknął w odpowiedzi chłopak, po czym skierował się na przeciwny koniec boiska. Reus przez chwilę wpatrywał się w oddalającą sylwetkę piłkarza, zastanawiając się, jak to możliwe, że z dnia na dzień zmienił swoje podejście do kobiet i miłości. Zanim jednak rozwikłał tę tajemnicę, doszedł do wniosku, że nie chce znać odpowiedzi.


***


Magda siedziała przy kuchennym stole w domu państwa Łęckich, od niechcenia wertując jeden z kolorowych brukowców. Raz po raz ze stoickim spokojem zerkała na siedzącą naprzeciwko niej Emilkę, która z coraz większą konsternacją czytała rewelacje na swój temat na plotkarskich portalach internetowych.
- Jejku, wyluzuj - powiedziała w końcu, zamykając laptopa przyjaciółki. - Zamiast rozpaczać, ciesz się na przykład, że twoi rodzice są teraz we Włoszech i nie będziesz musiała im się z tego tłumaczyć.
- Prędzej czy później i tak się dowiedzą - jęknęła bezradnie Emilka.
- Spokojnie. Robert pewnie to wszystko zdementuje i za kilka dni nikt nie będzie o tym pamiętał - Wierzbicka bezskutecznie usiłowała pocieszyć przyjaciółkę. Zanim Emilia zaczęła kolejne lamenty, rozległ się dzwonek do drzwi. - To na pewno paparazzi! - palnęła Magda, ale widząc jej minę, natychmiast spoważniała. Emilia skierowała się ku drzwiom, wyraźnie zwlekając, aż w końcu otworzyła je zamaszystym ruchem.
- No cześć, kochanie - roześmiał się Robert, który najwidoczniej w ogóle nie podzielał jej trosk w związku z plotkami na ich temat. Właściwie wyglądał na całkiem zadowolonego, w przeciwieństwie do poprzedniego wieczoru, kiedy był wyraźnie załamany. Przekroczył próg i pochylił się nad nią z zamiarem ucałowania jej w policzek, jednak dziewczyna odsunęła się.
- I ciebie to bawi?! - spojrzała na niego z oburzeniem.
- A nie powinno? - zapytał niepewnie.
- Nie. Nie obchodzi mnie, co z tym zrobisz, ale masz to wszystko naprawić.
- Dramatyzujesz - podszedł do niej i ułożył ręce na jej ramionach. Choć wciąż była zdenerwowana, zauważyła, że jego dotyk działał na nią kojąco. Ta obserwacja nieco ją zaniepokoiła, więc od razu się odsunęła i obrzuciła go chłodnym spojrzeniem.
- Hej, ja będę się już zbierać - z kuchni wyszła Magda. - Jakbyś czegoś potrzebowała, to dzwoń - zwróciła się do przyjaciółki, uśmiechając się pociesznie. Emilia jedynie pokiwała głową i odprowadziła przyjaciółkę wzrokiem do wyjścia.
- Naprawdę aż tak bardzo przeszkadza ci to, co piszą w gazetach? - zapytał Lewandowski, przyglądając się jej z rozbawieniem.
- Tak. Nie lubię kłamstwa - odparła lakonicznie, przechodząc do salonu. Piłkarz skierował się za nią.
- W takim razie najprostszym wyjściem jest sprawienie, by nie było to kłamstwem. Nie wygrasz z dziennikarzami.
Przez chwilę analizowała jego słowa, zastanawiając się, czy dobrze je interpretuje. Wyglądała na lekko skonsternowaną, co nie umknęło jego uwadze. Uśmiechnął się rozbrajająco, przez co Emilia doszła do wniosku, że natychmiast musi usiąść. Opadła na miękką kanapę.
- Przepraszam - powiedział, siadając obok. - Nie chciałem wprowadzić cię w zakłopotanie.
- Nie jestem zakłopotana - żachnęła się.
- Oczywiście. Nie jesteś - przytaknął, wiedząc, że lepiej zrobi, jeśli nie będzie jej się sprzeciwiał. – Skoro nie jesteś zakłopotana, to mogę zapytać, co robisz wieczorem?
- Jestem zajęta - odpowiedziała automatycznie. Spojrzał na nią lekko zrezygnowany, zastanawiając się, co robił nie tak.
- A jutro? - postanowił się nie poddawać.
- Nie mam aż tak dalekosiężnych planów - westchnęła.
- Świetnie - ucieszył się. - W takim razie możemy iść na kawę, jeśli masz ochotę.
- Na kawę? Wieczorem? - uniosła pytająco brwi.
- No to na herbatę. Albo do kina. Gdziekolwiek.
- „Gdziekolwiek” nie brzmi zbyt interesująco - uśmiechnęła się. - Wymyśl coś ciekawego, wtedy się zastanowię.


***


Pomimo namów Marco i reszty chłopaków, Mario postanowił spędzić ten sobotni wieczór w domu. Nie miał ochoty na żadne imprezy, ani na towarzystwo tych wszystkich łatwo ulegających dziewcząt, które najczęściej spotykali podczas takich wypadów. Leżał bezczynnie na łóżku, wpatrując się w wyświetlacz swojego telefonu, na którym widniał numer i zachęcający przycisk „połącz”. Czuł się co najmniej głupio. Jeszcze nigdy nie miał tego typu rozterek. Nie przywiązywał się do dziewcząt, choć sam nie wiedział dlaczego. Podczas gdy spora część jego kumpli miała już dziewczyny, narzeczone, a czasem nawet żony, on zwyczajnie nie plątał się w żadne zobowiązania. W swoim dwudziestoletnim życiu miał tylko jedną poważną dziewczynę. Sądził, że nie potrafiłby dotrzymać wierności jednej kobiecie, że nie jest materiałem na idealnego chłopaka, za jakiego mają go fanki zasypujące wyznaniami miłosnymi jego skrzynkę na Facebooku. Do tej pory nie spotkał żadnej dziewczyny, dla której chciałby się postarać.
A jednak coś się zmieniło. Emilia wydawała mu się inna niż wszystkie. Było w niej coś, co go fascynowało, chociaż nie potrafił określić, co to takiego. Wyjechał z Warszawy zaledwie kilkanaście godzin temu, a już za nią tęsknił. Dodatkowo nakręcała go jej niedostępność – nigdy nie miał większych problemów z tym, by przekonać do siebie jakąś dziewczynę i sprawić, żeby mu uległa. Ilekroć myślał o tym, że Lewy mógłby się nią zwyczajnie zabawić, jak to miał w zwyczaju, czuł się nie tyle zazdrosny, co wściekły. Nie chciał, by ktokolwiek ją skrzywdził, choć przecież jeszcze kilka tygodni temu sam identycznie traktował wszystkie kobiety, które spotkał na swojej drodze.
Po długiej chwili wahania nacisnął zieloną słuchawkę.

6 komentarzy:

  1. No i coraz mniej lubię Lewego, widać, ze zależny mu na jednym, żeby wygrać z Goetze, bo przecież o to mu chodzi nie? Boję się, że Emilka uwierzy w te głupie gierki i potem będzie przez niego cierpiała, więc lepiej niech (super) Mario wkroczy do akcji i o nią walczy, bo ślepy by zauważył, że nie jest mu obojętna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... Lewandowski nie kojarzy mi się z przyjemną, pozytywną osobą w tym opowiadaniu, z resztą w realu też nie. ;)
    Cóż mogę powiedzieć? "Mario zrób wszystko, aby Emilia spojrzała na ciebie z innej strony, lepszej, żeby przekonała się do ciebie."
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na pierwszy rozdział na: so--cold.blogspot.com
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm.. Szczerze powiedziawszy nie lubię ani Lewego ani Mario, ale z dwojga złego jestem za Naszym rodakiem. Co jak co... ale Mario mnie zaczął irytować odkąd przez Niego biedny Badsuber będzie pauzować przez 5 miesięcy.
    Dobra, nieistotne.
    Rozdział naprawdę dobry. Sądzę, że ani Robert ani Mario nie mają już ochoty zabawić się Emilią. Ta dziewczyna jest dla nich obu kimś więcej. Ciekawe, który wygra.

    Pozdrawiam, czekam na nowy.
    [badstuber-story.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na nowość na www.gorzki-smak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj widać, że nasz Mario chyba faktycznie troszeczkę wpadł, skoro twierdzi, że nie ma ochoty na żadne inne panienki, wciąż myśli o naszej bohaterce, uważa że jest inna niż wszystkie i nie myśli o niej wyłącznie w kategoriach zaliczenia. Dodatkowo, najbardziej martwi go, żeby nikt jej nie skrzywdził, bo już kompletnie świadczy o tym, że wpadł. :-DD Mam jednak nadzieję, że co do Lewego się myli i napastnik nie skrzywdzi dziewczyny, tak jak zakłada Goetze.
    [http://rok-w-raju.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń