Uparte promienie wiosennego słońca wlewały się do niewielkiej
sypialni przez niezasunięte rolety, oświetlając twarz zakopanego w pościeli
mężczyzny. Spał w najlepsze i prawdopodobnie nic nie było w stanie mu w tym
przeszkodzić, biorąc pod uwagę ciężką, nieprzespaną noc, jaką miał za sobą.
Około południa otworzył oczy, jednak natychmiast z powrotem je zamknął,
dochodząc do wniosku, że światło zdecydowanie źle wpływa na jego zmęczone oczy
i bolącą głowę. Kiedy już postanowił spędzić resztę dnia w łóżku, rozległo się
pukanie do drzwi. Jęknął z wyraźną niechęcią - czyjekolwiek wizyty były teraz
naprawdę ostatnią rzeczą, na jaką miał ochotę. Pukanie jednak z chwili na
chwilę stawało się coraz bardziej uciążliwe, więc, klnąc siarczyście pod nosem,
zwlekł się z łóżka i ruszył w stronę przedpokoju. Spodziewał się któregoś z
kumpli, jednak widok zgrabnej blondynki stojącej w progu był dla niego niemałym
zaskoczeniem. Obrzucił swoją byłą dziewczynę pytającym spojrzeniem.
- Cześć - uśmiechnęła się Kathrin, widząc jego zaspanie. -
Obudziłam cię?
- Czekaj, czekaj - mruknął Mario, opierając się ramieniem o
futrynę drzwi. - Czy to nie ty powiedziałaś kilka miesięcy temu, że nie chcesz
mnie więcej widzieć.
Blondynka wzruszyła obojętnie ramionami i przestąpiła z nogi na
nogę.
- Daj spokój, minęło już ponad pół roku. Dzwonił do mnie Marco i
powiedział, że przechodzisz mały kryzys - wyjaśniła, przygryzając wargę i
zmierzyła go wzrokiem. - No i chyba nie kłamał. Mogę wejść?
Z trudem powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. To wydawało mu
się tak strasznie głupie. Wiedział, że Reus zamierzał zrobić wszystko, by wybić
mu z głowy Emilię, ale nie wiedział, że posunie się aż tak daleko. Wydało mu
się to strasznie głupie. Pokiwał twierdząco głową i wpuścił dziewczynę do
środka, po czym z zakłopotaniem podrapał się po policzku.
- Rozgość się - powiedział, choć nie był pewien, czy takie
polecenie było niezbędne. Kathrin była w jego mieszkaniu tyle razy, że zapewne
czuła się jak u siebie.
- Biedaku… Chyba masz za sobą ciężką noc, co? - zerknęła na niego
przez ramię, kierując się do salonu.
- Można tak powiedzieć - przytaknął, wzruszając ramionami. Nie
miał zamiaru jej się zwierzać, ani tym bardziej tłumaczyć z tego, co robił.
Przecież właśnie dlatego się rozstali. Kathrin za bardzo go ograniczała.
- W takim razie idź się ogarnij, a ja zrobię ci śniadanie -
zaproponowała, zaskakując go po raz kolejny w ciągu tych kilku minut.
Posłusznie poszedł jednak do łazienki i wziął chłodny prysznic, który pomógł mu
się rozbudzić i orzeźwić. Kiedy po kilkunastu minutach zawędrował do kuchni,
czekały tam na niego tosty i mocna kawa.
- Z nieba mi spadłaś - uśmiechnął się, siadając przy stole.
- Jak zawsze - zauważyła i usiadła naprzeciwko niego. - No to mów
mi teraz, co z tym twoim kryzysem?
- Nie ma żadnego kryzysu - odparł automatycznie, zabierając się za
jedzenie.
- Więc co miał na myśli Marco?
- O to musisz zapytać jego - wzruszył ramionami piłkarz.
Dziewczyna przyjrzała mu się z uwagą.
- Jak tam sobie chcesz - odpuściła, choć nie potrafiła uwierzyć mu
w to, że wszystko jest w porządku. Bolało ją to, że nie był z nią szczery, ale
przecież nie powinna mieć mu tego za złe, skoro sama oszukiwała go przez tyle
czasu, zdradzając go przez kilka miesięcy. Właśnie to było powodem ich
rozstania. Odkąd ze sobą zerwali, nie widzieli się ani razu aż do dziś.
Właściwie Mario czuł się trochę nieswojo, ale starał się zachowywać normalnie.
- Po prostu nie widzę powodu, dla którego miałbym ci tłumaczyć -
powiedział i szybko odwrócił wzrok, nie mogąc patrzeć na jej przygnębienie.
***
- Jejku, zwolnij! - Magda próbowała dogonić przyjaciółkę, która
szybkim krokiem opuściła szkołę. Kiedy wreszcie zronała się z nią krokiem,
odetchnęła. - Gdzie się tak spieszysz?
- Jak najdalej stąd - mruknęła Emilia. Te kilka godzin, które
musiała spędzić w szkole, były dla niej istnym piekłem.
- Nie masz się czym przejmować? - blondynka przewróciła oczami. -
To oczywiste, że wszyscy teraz będą na ciebie patrzeć, jak na wroga. Po prostu
ci zazdroszczą.
- Ale ja tego nie znoszę - warknęła Łęcka.
- Chyba wiem, co może poprawić ci humor - uśmiechnęła się
Magdalena, wskazując palcem przed siebie. Pod szkołą czekał Lewandowski. Emilia
jęknęła bezradnie, obiecała przyjaciółce,że odezwie się później i szybkim
krokiem udała się w jego kierunku.
- Cześć - uśmiechnął się na jej widok i zanim zdążyła cokolwiek
powiedzieć, porwał ją w objęcia i pochylił się, żeby ją pocałować, jednak
szybko się odsunęła.
- Nie możesz przychodzić po mnie do szkoły - oznajmiła mu.
- Dlaczego? - spojrzał na nią zaskoczony, nadal ją do siebie
tuląc.
- Bo wszyscy mnie teraz nienawidzą, a jak będę się z tobą
pokazywała publicznie, to znienawidzą mnie jeszcze bardziej - pożaliła mu się,
jednak im dłużej się do niego tuliła, tym spokojniej się czuła.
- I zamierzasz się tym przejmować? - uśmiechnął się, patrząc na
nią z rozbawieniem.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami i obejrzała się przez ramię na
Monikę i jej przyjaciółki, które przyglądały im się z wyraźnym
zainteresowaniem. Robert również spojrzał w tamtym kierunku, po czym przeniósł
wzrok na niezadowoloną Emilkę. Pochylił się i wpił się w jej usta,
przyprawiając ją o zawrót głowy, a obserwujące ich dziewczęta o wściekłość. Po
chwili odsunął się od niej i otworzył jej drzwi samochodu.
- Pomyślałem, że może chciałabyś pojechać ze mną w ten weekend do
Dortmundu… - zaproponował, kiedy ruszyli. - Pokażę ci stadion i miasto.
- Moi rodzice raczej się nie zgodzą - odpowiedziała nieśmiało.
Choć do dorosłości brakowało jej zaledwie kilku miesięcy, to jednak państwo
Łęccy czasem traktowali ją wciąż jak małą dziewczynkę. Lewandowski nieco
zmarkotniał. Na ogół jego dziewczyny nie musiały pytać o zgodę rodziców. Ciągle
zapominał, że Emilka miała dopiero siedemnaście lat.
- No to zaraz ich o to zapytamy.
Kiedy przypomniała sobie reakcję rodziców na wiadomość o jej
związku z Lewandowskim, naprawdę wątpiła, czy pozwolą jej pojechać. Co prawda,
jeszcze go nie znali, ale i tak nie potrafili tego zaakceptować. Usiłowali
przekonać Emilię, że taki związek nie ma przyszłości, szczególnie wtedy, kiedy
Robert będzie musiał wrócić do Niemiec. O niczym jednak mu nie powiedziała.
Czasem miała wrażenie, że nie traktował jej tak poważnie, jak ona jego. Z
drugiej strony, byli razem dopiero od trzech dni. Nie chciała wywierać na nim
żadnej presji. Po kilkunastu minutach
dotarli do jej domu, gdzie okazało się, że państwa Łęckich jeszcze tam nie
było.
- Zostań ze mną - zaproponowała nieśmiało Emilka, prowadząc go za
rękę w kierunku schodów. - Możesz mi pomóc w niemieckim – zaśmiała się.
- Serio? - zapytał bez większego entuzjazmu.
- Nie. Tylko żartowałam - zarzuciła mu ręce na szyję, tuląc się do
niego.
- Całe szczęście - objął ją w pasie i uniósł w górę, by nie musieć
się nad nią pochylać, po czym pocałował ją. Za każdym razem peszyła się tak
samo, co wydawało mu się całkiem urocze, ale jednak próbował ją trochę
ośmielić, co nie do końca mu wychodziło. Gdy znaleźli się w jej pokoju,
skierował swoje kroki w stronę jej łóżka, na którym ją ułożył, a sam położył
się obok i wrócił do całowania jej. Po raz pierwszy nie odtrąciła go po
krótkiej chwili, co jak najbardziej mu odpowiadało. Przeniósł się z pocałunkami
na jej szyję, jednocześnie próbując uporać się z zapięciem jej spodni, ale
przeszkodził mu w tym telefon, który rozdzwonił się w jego kieszeni. Odsunął
się od niej niechętnie i sięgnął po swoją komórkę. Litery widniejące na ekranie
informowały, że dzwoni Ania. Zerknął kątem oka na Emilkę i pocałował ją w
czoło.
- Zaraz wracam - podniósł się z łóżka i wyszedł z jej pokoju.
Kiedy wrócił po kilku minutach, wyglądał na wyraźnie zmieszanego. - Muszę już
iść.
- Dlaczego? - usiadła, usiłując wygładzić nieco swoją pomiętą
bluzkę.
- Anka dzwoniła. Chce odebrać resztę swoich rzeczy - wyjaśnił.
Widząc niechęć malującą się na jej twarzy, usiadł obok i objął ją ramieniem. -
Pogadaj z rodzicami - przypomniał jej. - Zadzwonię do ciebie wieczorem.
Nic nie odpowiedziała. Czuła się strasznie niepewnie. Ufała
mu i nie chciała urządzać żadnych scen
zazdrości, ale zupełnie nie ufała Ani. Robert najwyraźniej zauważył jej
wątpliwości.
- Jesteś zła? - zapytał potulnie, głaszcząc ją po ramieniu.
- Nie - odparła obojętnie.
- Bardzo? –-uśmiechnął się rozbrajająco, całując ją w skroń.
- Troszeczkę.
Lewandowski roześmiał się. Właściwie całkiem podobało mu się to,
że była o niego zazdrosna, ale wiedział, że jeśli jej to powie, to będzie
wściekła.
- Nie złość się już… - spojrzał jej w oczy. To w zupełności
wystarczyło, by ją udobruchać.
***
Mario z nieukrywaną wściekłością patrzył na swojego przyjaciela,
który z miną niewiniątka wysłuchiwał jego zarzutów.
- Po prostu myślałem, że jak się z nią zabawisz, to poprawi ci się
humor - Reus wzruszył obojętnie ramionami, opróżniając swoją butelkę z piwem.
- No to źle myślałeś - warknął Goetze.
- W takim razie mam dla ciebie wiadomość - uśmiechnął się Marco. -
Wczoraj dzwonił do mnie Lewy - zignorował teatralne przewrócenie oczami kumpla. - Przyjeżdża w najbliższy weekend.
- Rzeczywiście, cudowna wiadomość.
- …z Emilką - dodał po chwili blondyn. - Wiesz, podobno są ze
sobą. To znaczy, tym razem on to powiedział, nie żadne gazety, więc to chyba
prawda, co? Przykro mi, stary. Ale nie martw się, niedługo pewnie mu się
znudzi.
- I właśnie to mnie martwi - mruknął piłkarz, choć jego humor
uległ znacznej zmianie, kiedy dowiedział się, że już za kilka dni będzie mógł
spotkać się z Emilią.
- Skoro jesteś przekonany o złych zamiarach Lewego, to po prostu
jej to powiedz.
- I tak mi nie uwierzy. Pewnie jest teraz ideałem chłopaka - skrzywił się nieznacznie. - No chyba że już poszła z nim do łóżka.
- Nie poszła - zaprzeczył Reus. - Gdyby tak było, założę się, że
nie przyjechałby tu z nią, bo i po co? - wzruszył ramionami. Goetze nie mógł
nie przyznać mu racji.
***
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale nie miałam ani weny, ani czasu. Weny właściwie brakuje mi nadal, dlatego rozdział nie powala ani długością, ani treścią. Nie jestem w stanie powiedzieć Wam, kiedy pojawi się coś nowego.
Chciałam życzyć wesołych świąt, ale teraz już trochę za późno, więc może inaczej - szczęśliwego nowego roku, niech Wam się spełnią wszystkie marzenia! :)
Ahh, jak ten Marco martwi się o swojego przyjaciela, nawet załatwia mu po znajomości panienki do zaliczenia na poprawę humoru. Takiego przyjaciela tylko ze świecą szukać! :D
OdpowiedzUsuńA Lewy jak widać ciągle dąży tylko do jednego. Oby tylko Emilka nie zaufała mu za bardzo i nie dała się ostatecznie zaciągnąć do łóżka, bo widać na pierwszy rzut oka, że jego zamiary są baaaaardzo niecne.
Ale tej zazdrości koleżanek w szkole i tego publicznego całusa z Lewym to nie ukrywam, zazdroszczę jej. (:
Pozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]
Rozdział króciutki.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny! :)
Ciekawe, czy rodzice Emili pozwolą jej lecieć do Dortmundu. jeśli tak, to czekam na spotkanie Mario i Emili.
Coś mi nie pasuje z tą Anką. Czy te odebranie reszty rzeczy to nie pretekst żeby spotkać się z Lewandowskim? Zobaczymy. Mam nadzieję, że namiesza w następnym rozdziale. :D
Pozdrawiam!
Jeśli są jakieś literówki to przepraszam, pisałam z telefonu. :)
Ania miała niezłe wyczucie czasu z tym telefonem :D. Ale może to i dobrze, że im przerwała? Myślę, że jeśli Emilka pojedzie do Dortmundu, to Mario będzie próbował ją przekonać, żeby dała sobie spokój z Lewym. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział (: [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]
OdpowiedzUsuńMoże nie jest mega długi, ale mega dobrze się go czyta ;) szkoda mi Mario :(
OdpowiedzUsuńRównież życzę szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i weny :)
xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i miło się czyta :>
OdpowiedzUsuńW twoim opowiadaniu zdecydowanie wolę Mario od Roberta dlatego też czekam i mam nadzięję, że Emilia będzie z Mario :)
Czekam na następny ;)
Pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku! ^^
Zapraszam do siebie...
http://moje-serce-bije-dla-ciebie.blogspot.com/
http://love-the-way-you-play.blogspot.com zapraszam na nowość:)
OdpowiedzUsuńwww.gorzki-smak.blogspot.com zapraszam na nowość
OdpowiedzUsuńZapraszam na 4 rozdział http://od-milosci-sie-nie-umiera.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jesli jesteś zainteresowana to dodałam 3 rozdział na: http://love-the-way-you-play.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej! Zapraszam na nowego bloga: two-worlds-one-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
kiedy coś nowego ? już sie nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńxx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam na Prolog w moim drugim opowiadaniu :)
OdpowiedzUsuńhttp://londynskamilosc.blogspot.com/
Zapraszam na 6 rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://od-milosci-sie-nie-umiera.blogspot.com/
Jejku! :D
OdpowiedzUsuńPisz dalej! :D
Wiesz ile czasu minęło od tego rozdziału?! Jeżeli napiszesz nowy rozdział to napisz mi informacje na numer gg : 46096920 :)
Będę wdzieczna :)
Zostałaś nominowana do Liebster Awards ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Awards :)
OdpowiedzUsuńCoś nowego na sufrir-y-llorar-significa-vivir.bloog.pl zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńCZEKAM AŻ DODASZ COŚ NOWEGO! :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nie zrezygnowałaś tego bloga, bo odwiedzam go regularnie czekając na nowości!
zapraszam do mnie na nowy rozdział: http://amor--sin--fronteras.blogspot.com