UWAGA!

Z racji, że zależy mi tutaj na anonimowości, jestem zmuszona zmienić nick. Za wszelkie utrudnienia przepraszam. :)

27 grudnia 2012

Rozdział 6.



Uparte promienie wiosennego słońca wlewały się do niewielkiej sypialni przez niezasunięte rolety, oświetlając twarz zakopanego w pościeli mężczyzny. Spał w najlepsze i prawdopodobnie nic nie było w stanie mu w tym przeszkodzić, biorąc pod uwagę ciężką, nieprzespaną noc, jaką miał za sobą. Około południa otworzył oczy, jednak natychmiast z powrotem je zamknął, dochodząc do wniosku, że światło zdecydowanie źle wpływa na jego zmęczone oczy i bolącą głowę. Kiedy już postanowił spędzić resztę dnia w łóżku, rozległo się pukanie do drzwi. Jęknął z wyraźną niechęcią - czyjekolwiek wizyty były teraz naprawdę ostatnią rzeczą, na jaką miał ochotę. Pukanie jednak z chwili na chwilę stawało się coraz bardziej uciążliwe, więc, klnąc siarczyście pod nosem, zwlekł się z łóżka i ruszył w stronę przedpokoju. Spodziewał się któregoś z kumpli, jednak widok zgrabnej blondynki stojącej w progu był dla niego niemałym zaskoczeniem. Obrzucił swoją byłą dziewczynę pytającym spojrzeniem.
- Cześć - uśmiechnęła się Kathrin, widząc jego zaspanie. - Obudziłam cię?
- Czekaj, czekaj - mruknął Mario, opierając się ramieniem  o futrynę drzwi. - Czy to nie ty powiedziałaś kilka miesięcy temu, że nie chcesz mnie więcej widzieć.
Blondynka wzruszyła obojętnie ramionami i przestąpiła z nogi na nogę.
- Daj spokój, minęło już ponad pół roku. Dzwonił do mnie Marco i powiedział, że przechodzisz mały kryzys - wyjaśniła, przygryzając wargę i zmierzyła go wzrokiem. - No i chyba nie kłamał. Mogę wejść?
Z trudem powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. To wydawało mu się tak strasznie głupie. Wiedział, że Reus zamierzał zrobić wszystko, by wybić mu z głowy Emilię, ale nie wiedział, że posunie się aż tak daleko. Wydało mu się to strasznie głupie. Pokiwał twierdząco głową i wpuścił dziewczynę do środka, po czym z zakłopotaniem podrapał się po policzku.
- Rozgość się - powiedział, choć nie był pewien, czy takie polecenie było niezbędne. Kathrin była w jego mieszkaniu tyle razy, że zapewne czuła się jak u siebie.
- Biedaku… Chyba masz za sobą ciężką noc, co? - zerknęła na niego przez ramię, kierując się do salonu.
- Można tak powiedzieć - przytaknął, wzruszając ramionami. Nie miał zamiaru jej się zwierzać, ani tym bardziej tłumaczyć z tego, co robił. Przecież właśnie dlatego się rozstali. Kathrin za bardzo go ograniczała.
- W takim razie idź się ogarnij, a ja zrobię ci śniadanie - zaproponowała, zaskakując go po raz kolejny w ciągu tych kilku minut. Posłusznie poszedł jednak do łazienki i wziął chłodny prysznic, który pomógł mu się rozbudzić i orzeźwić. Kiedy po kilkunastu minutach zawędrował do kuchni, czekały tam na niego tosty i mocna kawa.
- Z nieba mi spadłaś - uśmiechnął się, siadając przy stole.
- Jak zawsze - zauważyła i usiadła naprzeciwko niego. - No to mów mi teraz, co z tym twoim kryzysem?
- Nie ma żadnego kryzysu - odparł automatycznie, zabierając się za jedzenie.
- Więc co miał na myśli Marco?
- O to musisz zapytać jego - wzruszył ramionami piłkarz. Dziewczyna przyjrzała mu się z uwagą.
- Jak tam sobie chcesz - odpuściła, choć nie potrafiła uwierzyć mu w to, że wszystko jest w porządku. Bolało ją to, że nie był z nią szczery, ale przecież nie powinna mieć mu tego za złe, skoro sama oszukiwała go przez tyle czasu, zdradzając go przez kilka miesięcy. Właśnie to było powodem ich rozstania. Odkąd ze sobą zerwali, nie widzieli się ani razu aż do dziś. Właściwie Mario czuł się trochę nieswojo, ale starał się zachowywać normalnie.
- Po prostu nie widzę powodu, dla którego miałbym ci tłumaczyć - powiedział i szybko odwrócił wzrok, nie mogąc patrzeć na jej przygnębienie.


***


- Jejku, zwolnij! - Magda próbowała dogonić przyjaciółkę, która szybkim krokiem opuściła szkołę. Kiedy wreszcie zronała się z nią krokiem, odetchnęła. - Gdzie się tak spieszysz?
- Jak najdalej stąd - mruknęła Emilia. Te kilka godzin, które musiała spędzić w szkole, były dla niej istnym piekłem.
- Nie masz się czym przejmować? - blondynka przewróciła oczami. - To oczywiste, że wszyscy teraz będą na ciebie patrzeć, jak na wroga. Po prostu ci zazdroszczą.
- Ale ja tego nie znoszę - warknęła Łęcka.
- Chyba wiem, co może poprawić ci humor - uśmiechnęła się Magdalena, wskazując palcem przed siebie. Pod szkołą czekał Lewandowski. Emilia jęknęła bezradnie, obiecała przyjaciółce,że odezwie się później i szybkim krokiem udała się w jego kierunku.
- Cześć - uśmiechnął się na jej widok i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, porwał ją w objęcia i pochylił się, żeby ją pocałować, jednak szybko się odsunęła.
- Nie możesz przychodzić po mnie do szkoły - oznajmiła mu.
- Dlaczego? - spojrzał na nią zaskoczony, nadal ją do siebie tuląc.
- Bo wszyscy mnie teraz nienawidzą, a jak będę się z tobą pokazywała publicznie, to znienawidzą mnie jeszcze bardziej - pożaliła mu się, jednak im dłużej się do niego tuliła, tym spokojniej się czuła.
- I zamierzasz się tym przejmować? - uśmiechnął się, patrząc na nią z rozbawieniem.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami i obejrzała się przez ramię na Monikę i jej przyjaciółki, które przyglądały im się z wyraźnym zainteresowaniem. Robert również spojrzał w tamtym kierunku, po czym przeniósł wzrok na niezadowoloną Emilkę. Pochylił się i wpił się w jej usta, przyprawiając ją o zawrót głowy, a obserwujące ich dziewczęta o wściekłość. Po chwili odsunął się od niej i otworzył jej drzwi samochodu.
- Pomyślałem, że może chciałabyś pojechać ze mną w ten weekend do Dortmundu… - zaproponował, kiedy ruszyli. - Pokażę ci stadion i miasto.
- Moi rodzice raczej się nie zgodzą - odpowiedziała nieśmiało. Choć do dorosłości brakowało jej zaledwie kilku miesięcy, to jednak państwo Łęccy czasem traktowali ją wciąż jak małą dziewczynkę. Lewandowski nieco zmarkotniał. Na ogół jego dziewczyny nie musiały pytać o zgodę rodziców. Ciągle zapominał, że Emilka miała dopiero siedemnaście lat.
- No to zaraz ich o to zapytamy.
Kiedy przypomniała sobie reakcję rodziców na wiadomość o jej związku z Lewandowskim, naprawdę wątpiła, czy pozwolą jej pojechać. Co prawda, jeszcze go nie znali, ale i tak nie potrafili tego zaakceptować. Usiłowali przekonać Emilię, że taki związek nie ma przyszłości, szczególnie wtedy, kiedy Robert będzie musiał wrócić do Niemiec. O niczym jednak mu nie powiedziała. Czasem miała wrażenie, że nie traktował jej tak poważnie, jak ona jego. Z drugiej strony, byli razem dopiero od trzech dni. Nie chciała wywierać na nim żadnej presji. Po  kilkunastu minutach dotarli do jej domu, gdzie okazało się, że państwa Łęckich jeszcze tam nie było.
- Zostań ze mną - zaproponowała nieśmiało Emilka, prowadząc go za rękę w kierunku schodów. - Możesz mi pomóc w niemieckim – zaśmiała się.
- Serio? - zapytał bez większego entuzjazmu.
- Nie. Tylko żartowałam - zarzuciła mu ręce na szyję, tuląc się do niego.
- Całe szczęście - objął ją w pasie i uniósł w górę, by nie musieć się nad nią pochylać, po czym pocałował ją. Za każdym razem peszyła się tak samo, co wydawało mu się całkiem urocze, ale jednak próbował ją trochę ośmielić, co nie do końca mu wychodziło. Gdy znaleźli się w jej pokoju, skierował swoje kroki w stronę jej łóżka, na którym ją ułożył, a sam położył się obok i wrócił do całowania jej. Po raz pierwszy nie odtrąciła go po krótkiej chwili, co jak najbardziej mu odpowiadało. Przeniósł się z pocałunkami na jej szyję, jednocześnie próbując uporać się z zapięciem jej spodni, ale przeszkodził mu w tym telefon, który rozdzwonił się w jego kieszeni. Odsunął się od niej niechętnie i sięgnął po swoją komórkę. Litery widniejące na ekranie informowały, że dzwoni Ania. Zerknął kątem oka na Emilkę i pocałował ją w czoło.
- Zaraz wracam - podniósł się z łóżka i wyszedł z jej pokoju. Kiedy wrócił po kilku minutach, wyglądał na wyraźnie zmieszanego. - Muszę już iść.
- Dlaczego? - usiadła, usiłując wygładzić nieco swoją pomiętą bluzkę.
- Anka dzwoniła. Chce odebrać resztę swoich rzeczy - wyjaśnił. Widząc niechęć malującą się na jej twarzy, usiadł obok i objął ją ramieniem. - Pogadaj z rodzicami - przypomniał jej. - Zadzwonię do ciebie wieczorem.
Nic nie odpowiedziała. Czuła się strasznie niepewnie. Ufała mu  i nie chciała urządzać żadnych scen zazdrości, ale zupełnie nie ufała Ani. Robert najwyraźniej zauważył jej wątpliwości.
- Jesteś zła? - zapytał potulnie, głaszcząc ją po ramieniu.
- Nie - odparła obojętnie.
- Bardzo? –-uśmiechnął się rozbrajająco, całując ją w skroń.
- Troszeczkę.
Lewandowski roześmiał się. Właściwie całkiem podobało mu się to, że była o niego zazdrosna, ale wiedział, że jeśli jej to powie, to będzie wściekła.
- Nie złość się już… - spojrzał jej w oczy. To w zupełności wystarczyło, by ją udobruchać.


***


Mario z nieukrywaną wściekłością patrzył na swojego przyjaciela, który z miną niewiniątka wysłuchiwał jego zarzutów.
- Po prostu myślałem, że jak się z nią zabawisz, to poprawi ci się humor - Reus wzruszył obojętnie ramionami, opróżniając swoją butelkę z piwem.
- No to źle myślałeś - warknął Goetze.
- W takim razie mam dla ciebie wiadomość - uśmiechnął się Marco. - Wczoraj dzwonił do mnie Lewy - zignorował teatralne przewrócenie oczami kumpla. - Przyjeżdża w najbliższy weekend.
- Rzeczywiście, cudowna wiadomość.
- …z Emilką - dodał po chwili blondyn. - Wiesz, podobno są ze sobą. To znaczy, tym razem on to powiedział, nie żadne gazety, więc to chyba prawda, co? Przykro mi, stary. Ale nie martw się, niedługo pewnie mu się znudzi.
- I właśnie to mnie martwi - mruknął piłkarz, choć jego humor uległ znacznej zmianie, kiedy dowiedział się, że już za kilka dni będzie mógł spotkać się z Emilią.
- Skoro jesteś przekonany o złych zamiarach Lewego, to po prostu jej to powiedz.
- I tak mi nie uwierzy. Pewnie jest teraz ideałem chłopaka - skrzywił się nieznacznie. - No chyba że już poszła z nim do łóżka.
- Nie poszła - zaprzeczył Reus. - Gdyby tak było, założę się, że nie przyjechałby tu z nią, bo i po co? - wzruszył ramionami. Goetze nie mógł nie przyznać mu racji.


***


Przepraszam za tak długą nieobecność, ale nie miałam ani weny, ani czasu. Weny właściwie brakuje mi nadal, dlatego rozdział nie powala ani długością, ani treścią. Nie jestem w stanie powiedzieć Wam, kiedy pojawi się coś nowego.
Chciałam życzyć wesołych świąt, ale teraz już trochę za późno, więc może inaczej - szczęśliwego nowego roku, niech Wam się spełnią wszystkie marzenia! :)

21 komentarzy:

  1. Ahh, jak ten Marco martwi się o swojego przyjaciela, nawet załatwia mu po znajomości panienki do zaliczenia na poprawę humoru. Takiego przyjaciela tylko ze świecą szukać! :D
    A Lewy jak widać ciągle dąży tylko do jednego. Oby tylko Emilka nie zaufała mu za bardzo i nie dała się ostatecznie zaciągnąć do łóżka, bo widać na pierwszy rzut oka, że jego zamiary są baaaaardzo niecne.
    Ale tej zazdrości koleżanek w szkole i tego publicznego całusa z Lewym to nie ukrywam, zazdroszczę jej. (:
    Pozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział króciutki.
    Życzę weny! :)
    Ciekawe, czy rodzice Emili pozwolą jej lecieć do Dortmundu. jeśli tak, to czekam na spotkanie Mario i Emili.
    Coś mi nie pasuje z tą Anką. Czy te odebranie reszty rzeczy to nie pretekst żeby spotkać się z Lewandowskim? Zobaczymy. Mam nadzieję, że namiesza w następnym rozdziale. :D
    Pozdrawiam!
    Jeśli są jakieś literówki to przepraszam, pisałam z telefonu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania miała niezłe wyczucie czasu z tym telefonem :D. Ale może to i dobrze, że im przerwała? Myślę, że jeśli Emilka pojedzie do Dortmundu, to Mario będzie próbował ją przekonać, żeby dała sobie spokój z Lewym. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowy rozdział (: [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Może nie jest mega długi, ale mega dobrze się go czyta ;) szkoda mi Mario :(
    Również życzę szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i weny :)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny i miło się czyta :>
    W twoim opowiadaniu zdecydowanie wolę Mario od Roberta dlatego też czekam i mam nadzięję, że Emilia będzie z Mario :)
    Czekam na następny ;)

    Pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku! ^^

    Zapraszam do siebie...
    http://moje-serce-bije-dla-ciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. http://love-the-way-you-play.blogspot.com zapraszam na nowość:)

    OdpowiedzUsuń
  9. www.gorzki-smak.blogspot.com zapraszam na nowość

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na 4 rozdział http://od-milosci-sie-nie-umiera.blogspot.com/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesli jesteś zainteresowana to dodałam 3 rozdział na: http://love-the-way-you-play.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej! Zapraszam na nowego bloga: two-worlds-one-love.blogspot.com
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy coś nowego ? już sie nie mogę doczekać :)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na Prolog w moim drugim opowiadaniu :)
    http://londynskamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na 6 rozdział :)
    http://od-milosci-sie-nie-umiera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku! :D
    Pisz dalej! :D
    Wiesz ile czasu minęło od tego rozdziału?! Jeżeli napiszesz nowy rozdział to napisz mi informacje na numer gg : 46096920 :)
    Będę wdzieczna :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana do Liebster Awards ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nominowałam Cię do Liebster Awards :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Coś nowego na sufrir-y-llorar-significa-vivir.bloog.pl zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. CZEKAM AŻ DODASZ COŚ NOWEGO! :)
    mam nadzieję, że nie zrezygnowałaś tego bloga, bo odwiedzam go regularnie czekając na nowości!
    zapraszam do mnie na nowy rozdział: http://amor--sin--fronteras.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń